Rozdział II
Lis myślał, zadanie jakie powierzył mu nastolatek w rzeczywistości było dużo trudniejsze, niż się zdawało. Egoistyczny Uchiha i wiecznie krzycząca Haruno, naprawdę zastanawiał się jaki głupiec dobierał te drużyny. Owszem, miały być one zróżnicowane pod względem praktycznym jak i technicznym, ale Naruto w żaden sposób nie wpisywał się w kryteria. Teraz począł żałować, że kazał udawać chłopcu idiotę, obydwóch kosztowało to więcej nerwów, niż było to przewidywali i chcieli poświęcić, ale nie mógł zaprzeczyć, że bezpieczeństwo było warte o wiele więcej. Było w ich przypadku wręcz bezcenne.
W końcu lis prychną cicho, zupełnie zapominając w kogo ciele się znajduje i dlaczego nie powinien robić tego w obecności innych ludzi, dwójka Geninów spojrzała na miedzianowłosego z obrzydzeniem. Kurama wyszedł na sierotek placu nie widząc sensu w dalszym odgrywaniu tej szopki. Miał być idiotą? Będzie idiotą! Jeśli Naruto obleje, nie straci zupełnie nic, w wiosce wiru zajmował miejsce Jōnin'a i był oficjalnie wyznaczony na spadkobiercę części Namikaze. Demoniczny lis widział nawet pozytywy w negatywnym ukończeniu testu przez Naruto, nikt nie będzie zawadzał jego podopiecznym w oficjalnym dotarciu do rangi Chūninów, jeśli plan z podpisaniem sojuszu się powiedzie i będą mogli wziąć udział w egzaminie Konohagakure. Może nawet nawet zorganizuje misje do Konohy by dzieciaki mogły trochę po uprzykrzać życie mieszkańcom wioski.
Wszystko byłoby wspaniale, gdyby pozostała dwójka nie wyszła za nim. Teraz zastanowił się kto z nich jest największym idiotą.
- Skończyliście się ukrywać? - Głos Kakashi'ego wydawał się znudzony. Kurama drgną, pomimo, że w jakiś sposób był wdzięczny kopiującemu ninja, jedyne co teraz czuł to narastającą wściekłość, na niego i na sobie. Nie spodziewał się, że będzie się tak czuć przy konfrontacji z nim. Widział go tyle razy i nigdy nie wstrząsnęło to nim tak bardzo. Lis dalej się obwiniał. Obwinia się za to, co spotkało Naruto dziewięć miesięcy przed uwolnieniem, w najsłabszym okresie dzieciak został zaatakowany i prawie śmiertelnie ranny, rana na psychice która powstała na jego psychice sprawiła, że otarł się o śmierć jeszcze raz, z własnej woli. Gdyby Hatake tam był, gdyby ktokolwiek kto miał zająć się dzieckiem tam był, Naruto nie miałby lęków, koszmarów, nie czuł by się brudny. Gdyby ktoś, ktokolwiek tamtej felernej nocy powstrzymałby tych, za których czwarty Hokage oddał życie, przed… Tym.
Wspomnienia znów do niego powróciły, a jego oczy zdecydowanie poczerwieniały. Jeśli teraz się nie opanuje wszystko diabli wezmą, ale ten irytujący, lekceważący ton głosu którym to uczeń Minato zwracał się do wszystkich wzbudził uczucia o których chciał zapomnieć.
Furia która spała w jego sercu obudziła się, jakby znów go zaklęto.
Nabrał oddechu, ciało nastolatka wydawało się być kruchsze niż ostatnio. Drżało pod wpływem jego mocy jakby miało się rozpaść. Skorzystawszy więc z okazji sięgną czakry chłopca i zerwał połączenie z kilkoma klonami.
Wypuścił powietrze i z wizualizował bezdenne pudełko do którego wepchną swoją czakrę.
Otworzył oczy gdy wściekłość ustała, będąc dokładnym, lis zastąpił ją poczuciem winy.
Tak, to nie była wina Kakashi'ego. On nigdy nie miał obowiązku zajmowanie się Naruto, to wina Lisa, ojca chrzestnego oraz trzeciego Hokage, gdyby tylko któreś zapobiega temu, gdyby tylko…
- Będziecie tak stać?
Otrząsną się, nie powinien w tej sytuacji rozpatrywać przeszłości. Nie teraz, wyjaśni ich później, gdy Naruto zniknie z Konohy udając się do ich wioski. Jeszcze tylko kilka lat, kilka, niewiele. A wtedy ich koszmar powróci, tym razem z własnej woli, zniszczyć to, co niszczyło niebieskookiego. Tak, zemsta się dopełni, ale zanim to się stanie, zda ten test dla Naruto i sprawi, że chłopiec uśmiechnie się szczerze.
-O co naprawdę chodzi w tym teście?- Zapytała głośno różowowłosa, nie mogli przecież pokonać Jōnin'a, to było absurdalne samo w sobie. Sasuke przytakną na jej słowa, a ona zarumieniła lekko. Była mądra i głupia za razem, a może po prostu zbyt mocno przeżywała okres dojrzewania. - Nie ważne, jak dużo umiemy w tym wieku, nigdy nie zdołamy pokonać żywej legendy.
Polonizowałby, wierzył, że Naruto z małą pomocą poradziłby sobie z kopiującym, choć zapewne ich walka była by długa i bolesna.
- Och, ale czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że macie mnie pokonać? Macie tylko zdobyć te dzwoneczki.- Szarowłosy uśmiechną się do nich kpiąco i zapewne nie tylko demon to zauważył. Uchiha nie powstrzymał prychnięcia irytacji i spojrzał na swoją drużynę z rozkazem. Kuramie nie podobało się to wyzywające spojrzenie, ale zdusił chęć dominacji w zarodku. Tak będzie lepiej, łatwiej i na pewno zapewni im zdanie testu.
Tu chodziło bowiem o współprace, a Sasuke tylko na moment przeją rolę lidera.
- W pojedynkę niczego nie zdziałamy, Haruno ty z lewej, Uzumaki od frontu, atakujemy wszystkim co mamy - rozkazał po czym obdarzył dziewczynę jeszcze jednym spojrzeniem. - Haruno, zostawiam tobie zdobycie dzwoneczków. - Przytaknęli ruszając do ataku. Dziewięcioogoniasty nie miał zamiaru się wykłócać, tak naprawdę, młody Uchiha wykonał za niego całą robotę a ten nawet nie kiwną palcem. Było mu to na rękę, więc postanowił ułatwić im trochę zadanie tworząc dziesięć kopij małego blondyna i zajmując ich sensei’a trochę bardziej niż powinno dziecko które dopiero co ukończyło akademie. - Teraz.
Różowowłosa bez zastanowienia zerwała dzwoneczki. Potrząsnęła nimi by upewnić się, że są prawdziwe.
Były.
Z satysfakcją słuchała dzwoniącego dzwonka. Udało im się, naprawdę im się udało! Kurama nie wierzył, że było to takie proste.
Sakura dalej dzwoniła dzwonkiem upewniając się, że zaraz nie przybierze kształtu innego przedmiotu czy nie zniknie w kłębku dymu uświadamiając im, że walka była na nic.
Nie, dalej go miała. To było niesamowite uczucia, chociaż nie wątpiła w czarnowłosego nawet na chwile, była szczerze zaskoczona. Jōnin też, choć wiedział, że dziewczyna dosięgła dzwoneczków tylko przez blondyna z kunai'em. Syn jego mistrza był szybki, ledwo dostrzegł jego ruch i był wręcz pewien, że nikt po za nimi nie widział prawie śmiertelnego ciosu. On zdecydowanie wiedział co robi, ale nie to było w tym najbardziej niepokojące. Blondyn się nie zawahał. Wymierzył śmiertelny cios bez namysłu, odruchowo. Kakashi obserwował dopóki ten nie ukończył ósmego roku życia, ale nie zauważył wtedy nic niepokojącego, teraz blondyn wydawał się być inny, i o tej inności miał zamiar porozmawiać z Hokage.
- A więc, Sakura-chan, komu podarujesz drugi dzwoneczek? - Zapytał szarowłosy z zadowoleniem obserwując zakłopotanie dziewczyny. Cieszyła go jej reakcja, pomimo, że z wcześniejszych informacji wynikało, iż różowowłosa nienawidzi blondyna, teraz zawahała się nie chcąc przekreślać jego kariery Shinobi.
- Ja... Myślę, że oddam je dla Sasuke i Naruto. - Czarnowłosy uśmiechną się z satysfakcją, a Naruto spojrzał na nastolatkę z zdziwieniem, czy ona właśnie coś mu podarowała? ONA, ta, która nienawidziła go z całego serca? - Uważam, że bardziej nadają się do bycia Shinobi.
- J-Ja nie mogę tego przyjąć. - Powiedział zszokowany lis będący w ciele Uzumaki'ego, nie spodziewał się z jej strony takiej reakcji, ale też wiedział, że to musi tak się skończyć. Zaskakująco dużo rzeczy szło dzisiaj po jego myśli. - Praktycznie nic nie zrobiłem, to nie było by uczciwe!
Krzyk był metodą na wyjście z każdej opresji, co prawda dowiedział się tego dzięki praktykom niebieskookiego, ale pogratulował sobie za sprytne rozwiązanie sytuacji.
- Gratuluję dzieciaki! - Jōnin odgonił myśli uśmiechając się pogodnie, była to pierwsza drużyna, która pomyślnie ukończyła test, w dodatku sami odkryli jego znaczenie. - Nie jestem pewien, czy zrozumieliście na czym polegała ten test, więc pozwólcie, że wytłumaczę. - Następne piętnaście minut rozmawiali na temat relacji między ludzkich jedząc Bentō które przynieśli. Kakashi podzielił się swoim z blondynem, a ten pokornie podziękował.
Po tym jak ich sensei skończył mówić „Naruto” wykrzykną:
- To było podłe, Kakashi-sensei! - Marudził. - Powinieneś nam powiedzieć, albo chociaż dać wskazówkę! - Pozostała dwójka niechętnie przytaknęła jego słowom, pomimo, że zgodzili się ze sobą współpracować, dalej czuli wstręt do głośnego chłopaka. Mimo wszystko był demonem, a człowiek nie może zaakceptować demona.
Cóż, w rezultacie Kakashi pozwolił im odejść, samemu udając się do biura Hokage. Kazał jedynie jednemu z psów pilnować chłopca i powiadomić go o każdej niepokojącej rzeczy, nie trzeba było długo czekać, a pies zjawił się przy szarowłosym oznajmiając, że chłopca zaatakowano. Hatake bez namysłu ruszył do wskazanego miejsca kompletnie ignorując zdezorientowanego Hiruzen'a. Jego celem była ochrona Naruto który w tej samej chwili biegł wraz z głowami swojego klanu na spotkanie w celu nawiązania pokoju.
- Zaatakowano mnie, ale twój heroiczny ninja-sensei biegnie mi na pomoc, jak myślisz, zdążą zrobić temu ciału coś poważniejszego zanim tu dotrze?- Chłopak słysząc w swojej głowie lisa, przystaną. Dwójka towarzyszących mu kage spojrzała na niego z pytaniem, lecz zbył ich wskazując na głowę. Milczeli, to nie był pierwszy raz, w sumie rozmawiali tak nawet w towarzystwie, zapominając, że inni ich nie słyszą.
-Nie zdołasz uciec?- Nie, to niemożliwe dla tego obciążonego ciała które dalej miało pozostać głupkowate i niegroźne, ale mimo wszystko zapytał, wolał mieć pewność. W końcu Kurama nie był nim, był liczącym dwa tysiące lat lisem, mógł mieć swoje sztuczki dzięki którym mógłby uciec bez zdradzania prawdy. W jego wypadku to była kwestia prawdy lub rany. Naruto wybierał ranę.
- Gdybym miał jakiś pomysł, znałbyś go pierwszy, niestety takowego nie mam, na szczęście twój nauczyciel jest blisko. - Ale nie zbyt blisko, by obyło się bez ran. Wiedzieli to oboje, czynni anbu działali dostatecznie szybko, by zdążyć go zabić, ale najwyraźniej dzisiaj nie mieli na to ochoty, wszystko szło tego dnia gładko, zbyt gładko.
Naruto ruszył więc pokrótce wyjaśniając zaistniałą sytuacje. Mógłby użyć teraz techniki latającego boga piorunów, mógłby jej użyć na samym początku gdyby nie fakt, że nie potrafił wykonywać jej poprawnie. Dlatego też stworzył własną technikę, ale był w stanie przenieść tylko siebie, zabranie większej ilości osób było niemożliwe, a dodatkowym utrudnieniem był fakt, że chłopiec korzystał z niej bez znaczników, może dlatego, że nie były one do końca potrzebne, a może przez to, że nie potrafił zrobić takowego znacznika.
Na swoją obronę miał jedynie to, że nie musi być dobry we wszystkim.
Nagle znowu się zatrzymał, nie był w swoim ciele, a w ciele lisa, jego czakra była potężniejsza, a, że nawet w ciele nastolatka plan, który obmyślił, był skazany na sukces, bez zastanowienia wypowiedział:
- Kage Bunshin no Jutsu. -Przed blondynem pojawiła się idealna kopia lisa, uśmiechała się do niego zwodniczo, lecz po wytłumaczeniu planu bez większych ceregieli porwała dwóch pozostałych mężczyzn. Nastolatek był zadowolony, cieszył go fakt, że nawet nie będąc w swoim ciele potrafi wykonywać Jutsu bez pieczęci. - No, Kurama, zamiana.
Kurama zaprotestował, ale blondyn nic sobie z tym nie robił po prostu wpychając swoje astralne ciało na jego miejsce. Nastała ciemność.
Komentarze
Prześlij komentarz