Rozdział IX
Biały zając przykuł uwagę Hatake. Biały, choć przez kilka dni było upalnie. Jōnin zmarszczył brwi i sięgną broni, zrobił to szybko, prawie niezauważalnie, ale mimo wszystko kunai, który trzymał w ręce, poleciał w tył, odepchnięty przez lodową strzałę. Drużyna siódma przyjęła pozycję obronną z każdej strony osłaniając klienta.
- Kakashi Hatake, kopiujący Ninja, Kompanobójca. - Na twarzy nowo przybyłego pojawił się uśmiech, który skutecznie zasłaniały bandaże. Kakashi drgną nieznacznie słysząc ostatnią z wypowiedzianych nazw. Nienawidził jej z całego serca. - Och, wybacz zapomniałem się przedstawić, jestem Zabuza, znany jako Demon Ukrytej Mgły. Przybyłem tu po starca, oddajcie go po dobroci bo inaczej wszyscy tu zginą.
- Ty też? - Naruto chciał zapytać, ale w porę ugryzł się w język, Zabuza nie był kimś kogo chciał prowokować bez pewności, że Kurama mu pomoże.
- Tik tak, tik tak, albo go oddasz, albo zginiecie. - Oczy Zabuzy mówiły, że i tak wybije ich wszystkich, a Kakashi ani myślał o oddaniu Pana Tazuny. Spojrzał po dzieciach, z ich oczu biła determinacja, a Naruto zdawał się być wręcz zbyt podekscytowany. Może słuchał o tym demonie, może nawet już go kiedyś spotkał...
- Trzymajcie się z tyłu. - Rozkazał szarowłosy spokojnym tonem, choć w środku bił się z samym sobą, chciał go zabić tu i teraz, ale wiedział również, że nie będzie to takie proste. Zabuza zaśmiał się widząc, że Hatake odkrył jego prawdziwe zamiary i naprawdę zamierza z nim walczyć. Z satysfakcją obserwował jak Kopiujący ukazuje swojego Sharingana i ponownie zarechotał. Nie wydawał się być szalony, ale pewny siebie, zbyt pewny, Sasuke uśmiechną się kącikiem ust, miał pytania co do oka jego mistrza, ale wiedział, że teraz nie było na to czasu.
- Zabije cię, Hatake, ciebie i te dzieciaki, a potem wezmę tego starca i z uśmiechem oddam go w ręce mojego mocodawcy. - Szarowłosy nie lubił urządzać pogawędek w takich sytuacjach, więc po prostu zaatakował. Momochi widząc to uśmiechną się drapieżnie, sparował jego atak a ich bronie odbiły się od siebie. - To JA wygram tą walkę.
Potem nadszedł kolejny atak, a za nim następny, Kakashi nie uderzał w Zabuze z całą mocą, ale sądził, że takie ataki wystarczą. Przeliczył się. Niedługo po następnym ataku został uwięzionym w wodnym więźniu bez wyjścia.
-To koniec, Kopiujący Ninja, jestem zawiedziony.- Udał, że przeciera łzę i stworzył klona każąc mu zając się dziećmi. Sasuke zakatował od razu, a Sakura i Naruto zbliżyli się do siebie skutecznie osłaniając klienta. - Za wolno, bachorze.
Czarnowłosy został uderzony w tył pleców i wylądował na ziemi, Zabuza był szybki, zbyt szybki a Naruto nie pamiętał żadnej z potrzebnych pieczęci. Członek siedmiu mistrzów miecza zdecydowanie nie był łatwym przeciwnikiem, ale na razie tylko się bawił. Nie był też na tyle niebezpieczny by zdradzać swoje sekrety.
- Ten „Nie na tyle niebezpieczny” zaraz cię poćwiartuje, głupku. Zrób, że coś, bo nie wyjdziecie stąd żywi. - Kurama nie lubił gdy Naruto bagatelizował przeciwników, bo zazwyczaj byli oni silniejsi od niego. Owszem jednym z powodów dlaczego nie szło mu w szkole był brak potrzeby uczenia się pieczęci, ale była to tylko i wyłącznie wina Naruto więc Lis ani myślał mu pomagać nawet w tej sytuacji. - Pośpiesz się. - Nakazał, a Naruto ruszył. Trochę za szybko bo zaraz po tym jego wizja stałą się czarna a jego głowacza zaczęła pulsować.
-Nie bądź taki pewny siebie!!!- Blond włosy nie do końca wiedział co robi, nie dokońca też widział, ale ważne było, że robił cokolwiek byle by odciągnąć Zabuze od pozostałych. - Nie pokonasz mnie dattebayo!
- Tak, świetnie, teraz nas zabije. - Wymruczał do siebie zirytowany Kurama, który układał się w pozycji do snu zaraz po tym, jak Naruto został uderzony przez klona. - Zgraj się z Sasuke, we dwóch powinniście być w stanie rozproszyć oryginał i uwolnić Kaszalota. Nie przemęczaj się za bardzo i tak już uach… - wypowiedz przerwało ziewnięcie – Jesteś wykończony.
Naruto miał zamiar spytać, dlaczego Kurama nazywa któryś raz z kolei Kakashi'ego, kaszalotem, ale powstrzymało go głośne warknięcie. Niemalże natychmiast utkwił swój wzrok w ostatnim Uchiha i wykrzyczał na całe gardło.
- Sasuke!!!- Wcześnie wymieniony spojrzał na niego poirytowany, ale widząc jakie dziwne ruchy wykonuje Naruto domyślił się o co chodzi i bez zastanowienie zakatował klona po raz kolejny, przejmując walkę na siebie. Walczyli zacięcie, ale gdy tylko Sasuke, z małą pomocą blondyna o której nie musiał nikt wiedzieć, przyzwyczaił się do szybkości klona zniszczył go. Mieli szczęście, że Zabuza się z nimi bawił. Pojemnik lisa w tym samym czasie grzebał w swojej torbie i uśmiechną się perliście gdy dopadł w swoje ręce odpowiedni przedmiot. - Omiń to, Zabuza!!! - Rzucając bumerang w jego kierunku chłopiec nie oczekiwał, że zajdzie się choćby blisko niego, zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu specjalnie zwrócił na siebie jego uwagę.
Demon mgły zrobił unik i zaśmiał się perfidnie.
-I to miało mnie traf...- Nie zdołał dokończyć, bo przedmiot zamienił się w klona który z impetem przyłożył napastnikowi. Efekt był taki jak Naruto oczekiwał, Kakashi uwolnił się i niemalże natychmiast przeją inicjatywę atakując Zabuze od tyłu.
Zabuza odzyskując trzeźwość umysłu sparował atak Kakashi'ego, tym razem jednak uczeń Minato walczył na poważnie. Kilka razy drasną Zabuze i będąc pewnym, że nie zdoła tego uniknąć zastosował skopiowaną wcześniej technikę wodnego więzienia. Zostawił go w wodnej kuli podchodząc do uczniów.
- Dobrze się spisaliście, Sakura, cieszę się, że zostałaś by bronić klienta. Sasuke, Naruto, to było głupie i nieodpowiedzialne, ale dziękuję, jestem z was wszystkich dumny. - Powiedział pogodnie i podszedł do, nieprzytomnego już Zabuzy z zamiarem zabicie. Ten jednak został postrzelony czymś przez, do tej pory ukrywającego się w cieniu, ninja. - Kim jesteś?
- Mam rozkaz zabrania ciała zbiega do Kirigakure i spalenia go. - Naruto niemalże natychmiast wyczuł kłamstwo, ale tylko on. Kakashi westchną i ustąpił nowo przybyłemu. - Dziękuję za twoja pracę Hatake-sama.
Wysłannik znikną w cieniu wraz z ciałem, a Sasuke podszedł do sensei'a z pytaniem o oczy, ten, nie widząc powodu by kłamać doprał, że dostał je od przyjaciela nie zagłębiając się w szczegóły. Uchiha wydał z siebie zdziwiony pomruk, ale odszedł po zaspokojeniu swojej ciekawości. Naruto wiedział, że zrodziło to więcej pytań, ale Sasuke nie chciał wyjść na nadpobudliwego dzieciaka, więc postanowił zachować się jak, w swoim mniemaniu, dorosły i odłożyć resztę przesłuchania na później.
-To niesamowite sensei, jest pan bardzo sławny!- Zachwyciła się Sakura gdy tylko jej ukochany dopuścił ją do ich nauczyciela. Wiedziała, że jej mistrz był jednym z najlepszych Jōnin'ów Konohagakure, ale nie sądziła, że znany jest również poza nią. Kakashi mrukną coś w odpowiedzi, a Sakura odeszła gratulować Sasuke. Naruto wykrzywił usta w grymasie, zapomniała o nim przypisując ostatniemu Uchiha wszystkie zasługi, ale to było w porządku. To było w porządku dopóki wszyscy o nim nie zapomnieli. Słowa Kakashiego to więcej niż chciał, ale tępy ból w sercu nie ustępował gdy Pan Tazuna pominął go w swoich gratulacjach.
- Gratulacje Naruto.- Usłyszał w swojej głowie i zmusił się do uśmiechu. Nikt nie zauważył rany którą zadali mu wcześniej demoniczni bracia, nikt nie zauważył, że w trakcie walki dosłownie prawie zemdlał. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza gdy zauważył, że nikt nie obejrzał się za siebie gdy zaczęli iść dalej. Nie potrafił przywołać niczego poza niemrawym uśmiechem widząc jak jego drużyna i Pan Tazuna dyskutują śmiejąc się pogodnie. Nie był im potrzebny, prawda? - Gdyby nie ty, byli by martwi, jestem z ciebie dumny, Naru.
- Dziękuję, Kurama. - Jego słowa wiele znaczyły. - Naprawdę, dziękuję.
Przetarł oczy, uśmiechną się i z krzykiem dołączył do rozmowy. To zaskakujące jak łatwo jest zapomnieć o najgłośniejszej osobie w grupie gdy ta cichnie. Do wioski fal było już niedaleko, a Kakashi zdecydował, że zostaną tam kilka dni by zrobić trening. Tego Naruto potrzebował, treningu. Treningu i Kuramy, tego przerośniętego lisa który ostatnio przysparzał go o ból głowy, tego lisa, na którego ktoś tak zawzięcie poluje i, jak Naruto domniemał, próbuje wyciągnąć z niego.
Komentarze
Prześlij komentarz