Głupek - Rozdział VIII

 Rozdział VIII



Szli od dłuższej chwili, ale nie napotkali jeszcze żadnych niedogodności. To było dziwne, Naruto wiele razy opuszczał wioskę i wiedział, że jest, aż zbyt spokojnie. Zazwyczaj spotkałby już jakąś grupę bandytów, bądź chociażby zwierzę.

- Ktoś jest w pobliżu. - Ostrzegł go Kyuubi, zanim ten zdążył wyczyść obecność dwóch osób. Lis zawsze był krok przed nim, ale Naruto musiał przyznać, że się przyzwyczaił. Kurama był lepszy ponieważ był Kuramą i to było to normalne. W pełni w porządku.

Blondyn uśmiechną się w końcu samemu wyczuwając napastników. Ich czakra była wyciszona, ale przez zdolności sensoryczne Naruto blondyn zdawał sobie sprawę z ich obecności. Nagle poruszyli się, szybko, precyzyjnie naskakując na Jōnina. To była dobra strategia, zaczęli od najsilniejszego w grupie i zaatakowali naraz by nie ponieść ofiar. Blondyn przy klaskał by im, gdyby tylko dowiedzieli by się najpierw kogo dokładnie atakują i ułożyli by plan właśnie pod tę osobę.

Atak bezpośrednio na najsilniejszego był mądrym posunięciem, ale bynajmniej nie w przypadku Hatake. Gdyby zaatakowali go, Sasuke czy Sakure zdziałali by więcej, obecnie, marny ich los.

- Pierwsza ofiara! - Syn białego kła upadł na ziemię bezwładnie, a Sakura krzyknęła zasłaniając usta ręką. Tak, ich sensei wydawał się być bez życia, ale coś mu nie pasowało. Było ich dwóch, ale szczerze wątpił, by byli w stanie pokonać kogoś takiego, jak kopiujący ninja w dodatku tak szybko. Kakashi dał się zaskoczyć i nie podjął walki więc z pewnością udawał, licząc, że jego wychowankowie poradzą siebie w tej sytuacji. To był kolejny test, a Naruto powili miał ich dość.

- Chrońcie klienta! - Krzykną Sasuke zachowując zdrowy rozsądek. Sakura posłuchała, choć całe jej ciało drżało a w oczach pojawiały się łzy. Wszystkie czarne scenariusze które układała w głowie przewijały jej się przed oczami i nikt kto na nią patrzył nie uznał by jej teraz za zdolną do czegokolwiek. Była zbyt przerażona,

Naruto natomiast by delikatnie poirytowany zachowaniem byłego anbu, gdzie zniknęła obietnica o ochronie? Westchnął w duchu i staną w pozycji obronnej skutecznie osłaniając zrzędliwego staruszka. Nie wiedział kim byli napastnicy, ale ich twarze w jakiś sposób były znajome.

- To demoniczni Bracia, nie stanowią dużego zagrożenia wiec możesz na spokojnie zacząć się wydurniać. - Kurama wyciągną się przymykając oczy, nie lubił patrzeć na idealna grę blondyna bo, choć momentami wydawała się ona zabawna, wciąż była jedynie grą w którą jego wychowanek wkładał dużo wysiłku i która sprawiała więcej kłopotów niż była warta. Nakładał maskę i odgrywał rolę wykorzystując umiejętności aktorskie które codziennie sumiennie szlifował kosztem własnych emocji.

Shinobi przemieszczali się szybko, a ich współpraca była dopracowana, Naruto mógł wyczytać z ich ruchów, że są przyzwyczajeni do swojego towarzystwa i wzajemnie uzupełniają swoje luki. Innymi słowy, byli całkowitym przeciwieństwem drużyny siódmej.

-No dalej.- Wyszeptał cicho blondyn będąc pewnym, że jeden z braci uważnie go obserwuje. Był następnym celem, to było bardziej niż pewne. Niebieskooki oddalił się trochę od budowniczego dając braciom możliwość ataku. Wszystko działo się szybko.

-Druga ofiara...- Jego wypowiedz przerwał brzdęk odbijania o siebie metalu i lodowate oczy Sasuke. Demoniczni bracia zdawali się czekać, aż Uchiha pozostawi różowowłosą i klienta bez obrony, ich cel ataku zmienił się natychmiast i niemalże od razu ruszyli na Tazune.

Sakura widząc to spięła się lekko, ale po jej głowie krążyła myśl o nie zawiedzeniu czarnowłosego. Kto by pomyślał, że jej obsesja sprawi, iż budowniczy mostów wyjdzie żywy z tej sytuacji. Geninka idealnie sparowała nadciągający atak i wymierzyła kolejny zmuszając braci do oddalenia się. Naruto w tym czasie patrzył na podnoszącego się z ziemi "martwego" Hatake, który rozpłyną się w białym dymie i pojawił za braćmi skutecznie ich unieszkodliwiając.

-Sensei żyje?!- Wydarł się blondwłosy pomimo, że wiedział to od początku. Kakashi mimowolnie się uśmiechną, gdy niebieskooki był głośny i energiczny bardzo przypominał swoją matkę.

-Żyję, spokojnie Naruto.- Odparł znudzonym głosem i spojrzał na pana Tazune oczekując wyjaśnień, jasnym było, ze celem ataku był starszy mężczyzna. Bracia nie ukrywali tego jakoś szczególnie. - Czy chciałby nam pan coś powiedzieć, panie Tazuna? - Mężczyźni w jego ramionach zaczęli się wyrywać, więc skutecznie pozbawił ich przytomności rzucając blondynowi linę by ten ich związał.

Starszy przełkną ślinę, ale wyprostował się i nabrał powietrza.

-Jak wiecie, jestem budowniczym mostów i zmierzam do wioski fal, by połączyć ją z resztą świata, nasz transport żywności jest utrudniony przez otaczającą nas wodę, a opłaty za dostanie się na drugi brzeg są wysokie. Most który mam zamiar wybudować ma zapewnić nam mało kosztowny transport żywności i nawiązanie umów handlowych ponieważ aktualnie jest to niemożliwe, jednak most przeszkadza niejakiemu Gatō, ponieważ stanowić to będzie koniec pobierania opłat przez mieszkańców. -Naruto nie wiedział czy dobrze zrozumiał, ale widząc zdziwienie wymalowane na twarzach jego rówieśników postanowił ich naśladować.

- TEN Gatō?! Jeden z najbogatszych ludzi świata?!- Sakura nie wytrzymała.

-Tak, nie stać nas było na zapłatę misji wyższej rangi, a nie mogłem pójść bez ochrony ponieważ Gatō nasłał na mnie swoich ludzi i najemników. Od lat wykorzystuje wioskę i jej mieszkaniowców, to musi się skończyć, a most na to pozwoli. - Kakashi rozumiał powagę sytuacji, ale właśnie dlatego, że ją rozumiał nie mógł pozwolić na kontynuowanie misji, wykraczała ona ponad rangę B, a Genini byli już wystarczająco narażeni przy misji rangi C. - Proszę, nie możecie mnie tu zostawić!

Naruto spojrzał na starca przychylnym wzrokiem, dla niego bezpieczeństwo i dobrobyt wioski wiru były najważniejsze, więc potrafił wyobrazić sobie co czuje teraz budowniczy. Nie były to bynajmniej przyjemnie uczucia.

- Powinieneś mu pomóc, widzę kilka alternatyw dla wykorzystania jego umiejętności i zawsze możemy spróbować dobić targu z jego wioską jak most już powstanie. - Kurama uśmiechną się diabelsko, widząc w tej sytuacji spory zysk. Wiedział, że nie musiał tego dodawać bo blondyn atak czy inaczej nie pozwoliłby na porzucenie misji, ale lekkie popchnięcie go w stronę celu nie wydawało się szkodliwe.

- Kakashi-sensei, co teraz?- Zapytała Sakura, była piekielnie przerażona perspektywą walki i śmierci, ale jednocześnie współczuła starcowi. Była rozdarta, jeden głos kazał jej pomagać a drugi uciekać. Do tego milczenie Sasuke sprawowało, że dziewczyna nie mogła się zdecydować.

- Powinniśmy zawrócić, to nie misja dla Geninów. - Sasuke słysząc to drgną niezauważenie, była to racjonalna decyzja, ale mimo wszystko on też miał sumienie i nic chciał zostawiać starca na pewną śmierć.

-Nie zgadzam się, Dattebayo! - Wykrzykną Naruto z ognikami w oczach, biła od niego aura determinacji i czegoś jeszcze, czego nie mogli stwierdzić. Naruto przekupiony perspektywą zysku, nowych sojuszników i ramenu, który z pewnością dostałby w nagrodę, był gotowy nawet dać się pokroić, byle by ukończyć misje. Kurama uśmiechną się, dawno nie widział go w tej radosnej, ale szczerej odsłonie. - Musimy ukończyć tą misje! Shinobi się nie poddają! Dalej, ruszajmy do wioski fal!

Sasuke nie zdziwiła postawa blondyna, można powiedzieć, że wręcz czekał, aż Naruto do rzuci swoje trzy słowa i sprawi, że wszyscy ruszą w dalszą drogę. Ostatni Uchiha wiedział co zrobi niebieskooki, obaj pragnęli stać się ślini i obaj zapewne wiedzieli, że ta misja może pomóc im w zdobyciu tej siły. Przynajmniej tak myślał czarnowłosy, a że nie potrafił przyswoić myśli, iż może się mylić, decyzja blondyna w tej sprawie wydawała mu się oczywista.

- Zgadzam się z Naruto. - Poparł go gdyby Kakashi nie uznawał Naruto za kogoś kogo należy wysłuchać. Wielu ludzi w wiosce nie uważało, że blondyn powinien mieć w ogóle prawo do wypowiedzi, Sasuke szczerze nie wiedział dlaczego, ale nie obchodziło go to jakoś szczególnie, a on był w końcu Uchiha, jego wysłuchałby każdy.

Blondyn zamarł w chwili gdy słowa czarnowłosego do niego dotarły, myślał, że nastąpił koniec świata, nigdy nie sądził, że wielki pan, jego ekscelencja i kłaniajcie się narody, Uchiha Sasuke przyzna mu rację w czymkolwiek! To było wręcz absurdalne! Nawet Lis w ciele chłopaka zawiesił się na chwilę. - Co się tak patrzysz, głupku?

Syn Minato odwrócił wzrok lekko speszony.

-Nie jestem głupi! - Wydarł się zaraz po tym, jak oprzytomniał. Szczerze powiedziawszy, cieszył się, cieszył się, że jego drużyna go akceptuję. Było to miłe uczucie. - Ruszajmy, Kakashi-sensei!

Kakashi westchnął z rezygnacją, ale uśmiechną się lekko. Lubił patrzeć jak więź między dziećmi się pogłębia. Przypominali mu jego drużynę i, choć jeden z nich skrywał sekret mogący zniszczyć tą relacje, był pewien, że zostaną razem do końca.

-Sakura? - Szarowłosy spojrzał na dziewczynę która jako jedyna obawiała się dalszej drogi. - Zgadzasz się z nimi?

-Tak, Kakashi-sensei, ruszajmy. - Odparła niepewnie, ale z uśmiechem. Prawdą było, że była najsłabsza z grupy jednak była świadoma swojej słabości i to, jak sądził Hatake, pozwoli jej stać się silniejszą.

Komentarze