Głupek - Rozdział X

Rozdział X



    Naruto pogrążony w myślach siedział wpatrując się w pełen jedzenia talerz. Podziwiał idealnie przypieczoną rybę i zastanawiał się jak ktoś ją uśmiercił. Nie miała żadnych ran, więc może się udusiła…

    W końcu westchną i postanowił wykorzystać chwilę spokoju, by przedyskutować parę spraw z Kuramą, lis od godziny natarczywie starał się skupić uwagę chłopaka na sobie. Blondyn znał powód przez który jego zachowanie zmieniło się drastycznie, ale nie do końca wiedział, dlaczego lisia ruja, tak ruja, czas godów, miała być ważna i wywierać na niego jakiś wpływ i dlaczego musieli rozmawiać o niej akurat teraz.

    - Bo jesteśmy co raz bliżej, tłumaczę ci, głupi!- Krzykną lisi demon nie wytrzymując. Przez całą tą sytuację był poddenerwowany. Nie czuł się na siłach wyjaśniać dojrzewającemu nastolatkowi jak działają te sprawy, zwłaszcza, że Naruto już miał o nich, niestety lub w tej sytuacji na szczęście, nie małe pojęcie. Mógł wyjaśnić mu to wcześniej,  nie na kolacji z innymi ludźmi, ale nie czuł się wtedy na siłach. Teraz też się nie czuł: to był absurd, wplątywać w to dziecko było absurdem, ale musiał. Naruto został w to wciągnięty w chwili gdy w jego głowie zaświtało marzenie wolności i prośba wypłynęła  jego ust za nim ją przemyślał. Obecnie jest zdecydowanie za późno  by uświadamiać sobie, że jednak jest idiotą. Był na skraju, psychicznie złamany i z płonącym ciałem. TO nadejdzie jutro, może nawet dzisiaj, a on musi wyjaśnić, jak będzie to wyglądać, by chłopiec nie popełnił błędu i później nie żałował. Oczywiście, kolacja z taką ilością ludzi i rozmowa o sprawach dotyczących seksu nigdy nie powinna mieć miejsca, ale wcześniej był zbyt zawstydzony by o tym rozmawiać i musiał wyjaśnić to teraz. - To moja pierwsza ruja od czasów staruszka, w której jestem wolny, wpływa na ciebie i na mnie bo jesteśmy połączeni.

    - Mówiłeś, że ruja sprawia, iż będę wydzielał specyficzny zapach… - Rudowłosy przytakną na słowa nastolatka. Wcześniej wspomniał mu, że najlepiej będzie ukryć się w jakiś jaskiniach i przeczekać tą noc, ale Naruto nie do końca rozumiał dlaczego muszą to zrobić i o co dokładnie chodzi z innym zapachem. - Moje hormony będą przyciągać wszelkie myślące istoty, a ja sam nie będę kontrolował do końca swojego ciała, jeśli dobrze rozumiem?

    - Tak, prościej mówiąc, rzucisz się na wszystko co się rusza. - Lis wydawał się być lekko zawstydzony odpowiadając na pytania jedenastolatka, przeklinał wszystko dookoła, że też musiał dostać rui akurat teraz! Choć z jednej strony był wdzięczny bratu Kushiny, za udzielenie dostępu do książki która wyjaśniała dokładną sytuację osłabienia Naruto. Gdyby nie napisano tam o możliwości rui ognistej bestii mogło by być za późno na przygotowywania, a wtedy oboje byli by zdani na instynkt mógłby wydarzyć się rzeczy których nie chcieli. Których Kurama wolały uniknąć. - Gdy pierwszy raz dostałem rui reszta mojego rodzeństwa ledwo się powstrzymywała, zamknęli mnie w pokoju i ostatkami rozsądku oraz siły udali się na wycieczkę byle tylko znaleźć się zdalna od mojego zapachu. Robiliśmy tak ilekroć któryś z nas dostawał rui, nie było to tak częste jak u zwykłych zwierząt, ale chęć prokreacji jest czymś, co mają wszystkie istoty, nawet te będące zlepkiem czakry.

    - Ale czy ruja nie sprawia, iż masz gorączkę i duszności? Nigdy nie byłem chory... Jak to jest?- Lis westchną cicho, rozmawianie z dzieckiem ma tematy dorosłych było bardziej niezręczne i zawstydzające, niż się spodziewał. Nawet jeśli był to Naruto i nawet jeśli miał już ogólne pojęcie o sprawach +18.

    - Tak, czujesz się wtedy fatalnie, jeśli nie znajdziesz partnera, ale, że jesteś za młody na bliższe stosunki z dziewczynami, nic na to nie poradzę, to samo tyczyło się mojej pierwszej rui, byłem zbyt młody na cokolwiek więc bezpiecznie było po prostu się oddalić. A teraz, nie zadawaj głupich pytań i wróć do świata żywych, bo ten staruch chce coś ogłosić. - Naruto spojrzał na starca który odchrząkną lekko i uniósł kielich wypełniony jakimś alkoholem. 

    - Chciałbym jeszcze raz podziękować naszym bohaterom, bez nich... - Panu Tazunie przerwał chłopiec który z hukiem wstał od stołu. Jego krzesło upadło a on spojrzał na nich, jakby co najmniej zabili mu psa.

    -Oni nie są bohaterami! To tylko rozpieszczone dzieciaki które mają wszystko, rodzinę, jedzenie i dogodne życie! Gatō ich wszystkich pozabija!- Naruto zacisną usta w ciekom kreskę i spojrzał po drużynie, Kakashi starał się zachować objętą twarz podobnie jak Sasuke, ale wiedział, że obydwóch bolały te słowa. Rzeczywiście, ich gromadka była zdecydowanie family friendly, bez traum, krwi i uzewnętrzniania wnętrzności większości ważnych osób w ich życiach. Tak. 

    Normalnie raj.

    - A co ty niby wiesz dzieciaku? - Zapytał spokojnym tonem blondyn całkowicie zapominając o graniu zawsze hałaśliwego dziecka. Wiedział, że wnuczek ich zleceniodawcy nie miał prawa wiedzieć o ich życiu, ale mimowolnie zobaczył w nim swoje młodsze ja, to nieświadome, nic nie warte dziecko które nie potrafiło być taktowne ani wyrozumiałe. Dziecko które miało oczekiwania tylko dlatego, że było dzieckiem i nie potrafiło docenić tego, że miało tak wiele. To był on zanim świat pokazał mu swoje prawdziwe oblicze. 

    Tylko, że on przestał być taki w wieku dwóch lat gdy jedna kobieta z sierocińca spróbowała po raz pierwszy utopić go w małej wanience. 

    Tchórzliwa kobieta o zimnych dłoniach i obłąkanych oczach która też nie opuszcza jego snów, cierpliwie czekając, aż odpręży się na tyle by nie zapierać gdy nagle wsadzi mu głowę pod wodę i będzie trzymać dopóki nie straci przytomności a ona omylnie uzna, że umarł.

    Od tamtej pory kąpał się tylko gdy widział mężczyznę w białej masce siedzącego pośród drzew. Kakashi'ego, który teraz ucierpiał przez ignoranta,

    - Masz wspaniałą matkę, dziadka, dach nad głową i jedzenie, masz rodzinę jedyny aspekt, który potrzebny jest do szczęśliwego życia. Zabiłbym za to, rozumiesz? Gdybym mógł to mieć... - Przełkną gorysz która zebrała mu się na języku. - Masz racje, żaden ze mnie bohater, ponieważ bohaterowie tak naprawdę nie istnieją, to zwykli ludzie, którzy są zbyt odważni i umierają młodo przez swoją głupotę. - Dziecko rzuciło w niego szklanką a z jego oczu ciekły łzy, warga drżała mu niekontrolowanie.  

    Przesadził, ale nie żałował. 

    - Nie prawda! Bohaterzy to szlachetni, silni ludzie którzy walczą za sprawę. - Warkną cicho Inari, jego słowa nie brzmiały tak pewnie jakby chciał, a policzki w łzach sprawiały, że wcale nie wyglądał wiarygodnie. Brązowowłosy uciekł, a po chwili usłyszeć można było ja drzwi z impetem spotykają się z framugą. Naruto uśmiechną się i również wstał by odejść.

    - Dziękuję za jedzenie. - Chociaż nie tkną ani kęsa. Znalazł chłopca płaczącego z wzrokiem utkwionym w gwiazdach, niemal widział jak myśli kłębią się w jego głowie a uczucia zderzają raniąc go mocniej. Inari podskoczył gdy Naruto cicho usiadł obok niego.

    - Czego chcesz?- Blondyn uśmiechną się do niego najbardziej pogodnie jak zdołał po czym natychmiast spoważniał. Zdziwiony czarnowłosy zmierzył go w wzrokiem na co znowu przybrał fałszywy uśmiech.

    - Niczego… - Odparł pogodnie. - Po prostu zastanawiam się, jak takie dziecko jak ty może mieć w sobie tyle sprzeczności.

    - Nie jestem sprzeczny. - Zaprzeczył Inari choć zapewne nie wiedział nawet co to oznacza. Naruto zdał sobie sprawę, że zachował się nie fer w stosunku do chłopca. Widział w nim młodszego siebie i był zbyt ostry. Normalne dzieci prawdopodobnie nigdy nie musiały być silne ani martwić się o to czy przeżyją następny dzień.

    - Jesteś, każdy człowiek jest.

    - Ty też? - Inari zapytał

    - Tak, ja też. Jestem też egocentrykiem i nie ma we mnie nic, co powinien posiadać bohater. Jestem tylko kłamliwym głupcem.

    - Ego-co? - Naruto zaśmiał się delikatnie, choć dalej daleko mu było do bycia chociażby obojętnym na rozdzierające go uczucie żalu. - I kłamliwym? Nie wyglądasz na kłamcę?

    - Mimo, że śmieje ci się prosto w twarz? - Młodszy nie zrozumiał, a Naruto zgasił swój uśmiech. - Co mówią ci moje oczy, Inari?

    Chłopiec przez moment wpatrywał się w niebieską głębie bez słowa, a kolor nieba wydawał się go pochłaniać.

    - Są puste, przerażające… - Syn Minato roześmiał się trochę zbyt złowrogo, nie po raz pierwszy jego oczy zyskały miano "przerażających", ale za każdym razem denerwowało go to tak samo bo oczy stanowiły jedyny element nad którym nie panował zbyt dobrze. - Ale ty wcale nie wydajesz się pusty, sprawiasz wrażenie duszy towarzystwa pozytywnego błazna który samym swoim uśmiechem wprowadza pozytywną atmosferę. - Chłopiec miał dobre oko i był wręcz grzesznie inteligentny jeśli chodziło o uczucia.

    Maska Naruto została rozgryziona w mniej niż minutę.

    Futrujące, nawet jeśli na to pozwolił. 

    - Która ze stron to kłamstwo?

    - A czy powiedziałem, że któraś jest prawdziwa? - I znów uśmiech, chłopiec pomyślał, że mimo swojego spojrzenia blondyn jest raczej radosną i głośną osobą. Zazwyczaj jego ocen się nie myliła.

    - Jesteś szczęśliwy? - Bardziej zapytał niż stwierdził.

    -Nie jestem szczęśliwy, szczerze mam ochotę zacząć wyć i nigdy nie przestawać, ale nie mogę tego zrobić, bo ludzie będą pytać dlaczego płaczę, a ja nie mogę powiedzieć dlaczego. - Nie mogę powiedzieć, że to przez nich bo nie chcę dawać im satysfakcji. -Uśmiecham się by nie płakać, ale przez to mam ochotę przestać istnieć – nie chciał używać słowa „umrzeć”, choć oboje wiedzieli, że o to mu chodziło. - Powstrzymywanie łez jest złe, boli. Dlatego nigdy tego nie rób, jeśli chcesz płakać, płacz, ludzie płaczą nie dlatego, że są słabi, a dlatego, że byli silni zbyt długo. Dlatego Inari, uważam, że jesteś silny, ale głupi. Jesteś głupi, bo nie potrafisz pokazać, że cię boli, bo wściekasz się, zamiast rozmawiać. 

    - Ty też jesteś głupi, robisz na przekór swoim słowom. - Naruto pozwolił by łzy zaczęły powoli spływać po policzkach i spojrzał na chłopca ze smutkiem w oczach. Syn Tsunami wzdrygnął się widząc niebieską głębię jego oczu, teraz, gdy uczucia doszły do głosu strach wkradł się do serca młodszego. Przerażający, Naruto był przerażający.

    -Powinieneś porozmawiać ze swoją mamą martwi się o ciebie. - Chłopiec przytakną i uciekł spłoszony. Mało kto wytrzymał ciężar spojrzenia syna Minato. - Chyba dałem się ponieść.

    - Jesteś głupi Naruto, bardziej niż przypuszczałem. - Odezwał się lis. -Wejdź do środka, bo się przeziębisz. Jutro zaczniemy szukać jakiś kryjówek.

    - Kryjówek? Dwóch? Nie możemy z chować się razem? W końcu oboje mamy ruje, nie rozumiem dlaczego mamy być oddzieleni od samych siebie. - Kurama zarumienił się mocno.

    - Bo ja nie chcę nic zrobić tobie, a ty zapewne wolałbyś, by twój pierwszy raz był z dziewczyną. - Naruto zrozumiał, ale nie skomentował. Może powiedzenie Kuramie, że zdecydowanie nie wolałby, by jego pierwszy raz był z jakąś damą nie było właściwe w tym momencie. - A teraz spać smarkaczu, jutro o trzeciej trening.

    Naruto posłusznie wszedł do domu i uda się do sypialni którą miał dzielić z Sasuke. Czarnowłosy leżał już na materacu i wpatrywał się w sufit. Wydawał się czymś sfrustrowany, ale gdy zobaczył znajomą blond czuprynę, przewrócił się na drugi bok i zamkną oczy. Uzumaki nie skomentował dziwnego zachowania towarzysza i położył się na swoim miejscu. Gdy był już pewien, że ostatni Uchiha śpi, zbudził lisa ze snu.

    - Kurama, nie mogę zasnąć.- Rudowłosy wiedział, do czego dąży Namikaze i nie komentując pojawił się przed nim w swojej ludzkiej postaci. Blondyn od razu wtulił się dziewięcioogoniastego na co wyżej wymieniony uśmiechną się. Naruto na prawdę był dziecinny, ale to sprawiało, że był też uroczy. 

    Gdy chłopiec zasnął, Lis przegarną z jego twarz kilka kosmyków złocistych włosów i delikatnie pocałował go w czoło. Nienawidził się za to, że osłabiał chłopca, że przez niego będzie musiał przejść koszmar jakim jest ruja bez partnera. Doskonale pamiętał to uczucie bezsilności gdy siedzisz samotnie, gdy samotność zaczyna cię przytłaczać a wszystko, czego pragniesz to druga osoba. Obawiał się, że odbije się do na psychice nastolatka, że wywoła wspomnienia, które tak bardzo starał się zatuszować snem, ale nie potrafił nic na to zaradzić. Może i potrafił, ale... Właśnie, dlaczego zawsze jest jakieś ale?

    - Wybacz Naru. - I zatopił swe kły w szyi chłopca pozostawiając na nim swój zapach. - Jestem cholernym egoistą.


Komentarze