Głupek - Rozdział XII

Rozdział XII



    Sasuke nabrał powietrza w płuca pozwalając emocjom opuścić go. Był zmęczony, zresztą jak każdy z drużyny siódmej. Wszyscy wkładali dużo wysiłku by pomóc czarnowłosemu postawić kilka kroków więcej. Ostatni Uchiha był już blisko celu, nie mogli się teraz poddać, nie mieli innego wyboru jak ukończenie zadania. Sakura nie potrafiła oprzeć się zmęczeniu i ledwo przytomna, oparta o pobliskie drzewo, obserwowała postępy swojej miłości. Uzumaki za to, choć wyglądał, jakby miał co najmniej 40 stopni i był na skraju śmierci, dzielnie trzymał się na nogach przekazując Sasuke ostatnie wskazówki. 

    W końcu czarnowłosy ruszył, biegł wolniej niż zazwyczaj, ale już przed wejściem na drzewo skumulował czakrę w stopach regulując ją na ziemi, tak jak kazał mu przed chwilą blondyn. Gdy był blisko drzewa przyśpieszył, utrzymując wyznaczoną wcześniej dawkę czakry i zamkną oczy. Zatrzymał się, nie spadł, był na drzewie, stał na nim w wyznaczonym punkcie. Na początku w szoku zszedł z drzewa. Usiadł. adrenalina krążyła w jego żyłach pobudzając jego umysł. 

    Dopiero po chwili odzyskał trzeźwość umysłu.

    Zrobił to. 

    Naprawdę to zrobił!

    - Udało się.- Wypowiedział cicho jakby ta informacja jeszcze do niego nie dotarła. Naruto uśmiechną się do niego by zaraz potem złapać się z głowę. Było mu gorąco, cholernie gorąco. - Udało się! - Sasuke pozwolił emocjom wypłynąć, Sakura cieszyła się razem z nim dopóki nie zauważyli, że Naruto chwiał się na siedząco. - Wszystko w porządku, Uzumaki? 

    Syn Namikaze przytakną ledwo przytomnie zauważając, że Sasuke nie użył żadnego wyzwiska. To było naprawdę miłe i doceniłby to gdyby po jego umyśle jak mantra nie chodziły słowa „nie teraz”. Dźwignął się na nogi i przykleił uśmiech do twarzy, to nie pierwszy raz gdy czuł się tak beznadziejnie, może pierwszy, gdy w jego brzuchu również było tak gorąco, ale nie było to coś co mogło by go powstrzymać przed graniem.

    Tak sądził.

    - Hahahaha! - Zaśmiał się pogodnie jak głupiec którym był. - Tak się cieszę! - Zdobył się na krzyk, choć był on cichszy niż zazwyczaj. - Sakura-chan! Udało się!!! - Dziewczyna spojrzała na niego dalej lekko zaniepokojona.

    Nie miał racji.

    - Nie bezpiecznie jest dalej brnąć w te farsę, Naru~~Kurama powoli tracił zmysły, mówił dziwne rzeczy, jęczał i krzyczał. Chodząc w tą i z powrotem po jego umyśle, czasem łapiąc jego wspomnienia i przysyłając mu różne obrazy przez co Naruto gubił swoją rzeczywistość. Niebezpiecznym było by pozostawienie lisa w swojej głowie, ale gdy Kurama był jeszcze świadomy powiedział, że jeżeli ruja już się rozpocznie, pod żadnym pozorem nie powinien go wypuszczać. 

    Nawet, jeśli świat zacznie płonąć.

    - Naruś... Kochaj mnie, kochasz mnie?

    Uzumaki zignorował pytanie lisa dusząc odpowiedź w zarodku. 

    - Tak, Naruto, udało sięJej uśmiech był bardziej niepewny niż chciała przyznać, stan jej towarzysza ją martwił, nawet jeśli nie był on Sasuke. - Ale, czy na pewno wszystko w porządku?

    Zza krzaków usłyszeć można było klaskanie by zaraz potem dostrzec szare włosy przeczące prawom grawitacji. Kakashi przez cały ten czas spał spokojnie w ich pobliżu. 

    - Sakura, Sasuke, Naruto. Cieszę się, że każdy uporał się z zadaniem, możemy spokojnie udać się na spoczynek. - Sen nie był tym, o czym teraz myśleli. Oj, gdyby Hatake znał ich myśli zapewne nie odwrócił się do nich placami pozwalając całej trójce na naskoczenie na niego. Gdy syn białego kła podziwiał ziemie reszta prawiła mu morały o tym, że nie powinien robić takich rzeczy. W końcu najgłośniej krzyczący Naruto zatkał uszy i wykrzykną głośnie "przestań!". Kakashi od razu spoważniał, coś było nie tak.  

    - Naruto?- Zapytał by się upewnić, ale widząc szaleństwo w błękitnych oczach delikatnie dotknął głowę chłopca by zmierzyć mu temperaturę. Jego ręka została odepchnięta przez pole czakry. Gdy powtórzył czynność pole poparzyło go. - Czy Naruto mówił, że się źle czuje?

    Pozostali członkowie zaprzeczyli ruchem głowy. Hatake syknął widząc, że chłopiec odpływa. 

    - Ruszajmy do domu, Naruto ma gorączkę i jest osłabiony. - Wszyscy zgodnie ruszyli przed siebie. Biegli szybko, a Hatake pomimo palącej skóry nie puszczał chłopca. To nie była czakra nastolatka, była zbyt mroczna, zbyt wyniosła… To była czakra przerośniętego lisa, czakra Kyubi’ego.

    - Co się dzieje? - Zapytał sam siebie szarowłosy pozwalając emocjom wziąć górę. A jeśli źle ocenił lisa? Jeśli ten tak naprawdę tylko zgrywał opiekuńczego? Nie, to nie było możliwe, z jego oczu biły szczere uczucia w stosunku do chłopca. 

    Lis nie był kłamcą, a przynajmniej wierzył, że nie był. 

    Gdy dotarli do domu, Kakashi od razu zaniósł chłopca do swojego pokoju. Sądził, że rozsądnym będzie pozostawienie go w spokoju dopóki się nie obudzi, ale Tsunami kazała zrobić mu zimny okład na czoło i w razie problemów czuwać przy dziwach. 

    - I jak, Kakashi-sensei? Co z Naruto? - Sakura wydawała się przejmować stanem przyjaciela. - Nic mu nie będzie, prawda?

    - Powinniśmy dać mu odpocząć, wygląda to na przeziębienie, może Naruto ma po prostu słabszą odporność dlatego tak reaguje. - Sakura przytaknęła i udała się spać. Kakashi wchodził do pokoju chłopca by zmienić mu okład co pół godziny, a resztę czasu spędzał na strzeżeniu drzwi.

    Minęło kolejne pół godziny a on właśnie naciskał klamkę gdy usłyszał męski, basowy głos. Głos lisa.

    - Wytrzymaj jeszcze trochę, Naruto, zaraz będzie po wszystkim. - Odetchną z ulgą słysząc to i udał się spać do pokoju Naruto oraz Sasuke. Gdyby wiedział co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami, zapewne nie potrafił by spać spokojnie.

~Szczerze powiedziawszy boje się pisać takie sceny przez możliwość zniszczenia ich, ale mam nadzieję, że dam radę oddać emocje jakie przeżywają główni bohaterowie~

    Gdy Naruto odzyskał świadomość uderzyła w niego fala gorąca. Jego uczucia mieszały się, był zrozpaczony, zainteresowany, zaniepokojony. Czuł, jakby ogień palił jego skórę jednocześnie rozrywając umysł na kawałki. Myślał. O czym? W jego oczach płonęły iskry szaleństwa. Chciał go, pragnął. Nie mógł jednak pozwolić sobie, na posiadanie go. Szukał jego osoby, wiedział gdzie jest mentalnie, chciał, by był tu fizycznie. 

    Obietnice jakie składał, kuszący ton… to wszystko mogło tu być, mogło być jego.

    - Kurama. - Jękną jego imię czując nasilające się w podbrzuszu ciepło. Zatracił się w tym uczuciu a z jego oczu wyciekły pojedyncze łzy pożądania gdy sapną. - Proszę, Kurama... - Jego ręka mimowolnie powędrowała w dół. - Przyjdź do mnie, proszę… - Zaskomlał cicho w głowie, a lis niewiele myśląc spełnił jego życzenie.

    Naruto tak naprawdę nigdy nie musiał prosić. 

    Przed rudowłosym leżał blondyn o oczach w kolorze bezchmurnego nieba. Wyciągał ku niemu ręce, cały czerwony. Niezbyt przytomny wzrok jeździł po całym ciele lisa z niemą prośbą. Naruto prosił. 

    O co? 

    O co prosił z tak rozkojarzonym spojrzeniem i wyciągniętymi rękami w tak błagalnym geście...

    Lis nachylił się nad nim, ciężko było mu złapać oddech widząc łzy potrzeby cieknące po policzkach chłopca. Pożądali się równie mocno, chcieli siebie nawzajem, a zdrowy rozsądek już dawno został zagłuszony przez dudniące serce. 

    Wszelkie zakazy zostały złamane.

    Jego kolano powędrowało w górę ocierając wewnętrzną stronę ud nastolatka. Lis skradł jęk który wywołał wbijając się w ciepłe usta chłopca, całowali się namiętnie nie zważając na brak tlenu. Ocierali się o siebie, a ręce lisa błądziły po młodszym ciele tak niechlujnie, że sam chciał siebie ukarać.

    Ale pragną go całego, teraz, naraz i był zbyt niecierpliwy by delektować się chwilą.

    - Ku-ra-ma. - wypowiedział chłopiec pomiędzy pocałunkami tak cicho, jak zdołał. Jego rozbiegany, pożądliwy wzrok był wszystkim czego lis pragną. Szaleńczy uśmiech wpłyną na jego usta, gdy młodszy owiną wokół jego szyi ręce przyciągając jeszcze bliżej.

    Nagle blondyn sapną trochę zbyt głośno, a lis niewiele myśląc zaczął składać mokre pocałunki idąc wzdłuż szyi dopóki nie napotkał materiału. Zerwał go rozkoszując się widokiem trochę brązowej od słońca skóry i mięśni. Tych cholernie twardych mięśni które wyczuwał ilekroć stykał się z brzuchem chłopca. Przyłożył głowę do jego gołego ciała delikatnie nadgryzając miejsce które wcześniej wywołało reakcje. Użył kolana by sprawdzić postęp w dolnej części i uzyskując rezultat jakiego wyczekiwał przerwał na chwilę wszystkie czynności.

    Lis usiadł na chłopcu okrakiem tak, by poczuć reakcje które wywołuje i zaczął powoli zdejmować swoje ubranie. Blondyn nie zakodował kiedy wyciągną rękę by położyć ją na jego piersi.

    Demon wykrzywił wargi w uśmiechu i delikatnie poruszył biodrami tak, by blondyn został zmuszony by zdusić w sobie jęki. Ręka Naruto powędrowała wyżej docierając do lisich uszu.

    Rudowłosy sapną z taką desperacją, że młodszy wykrzywił wargi w uśmiechu. Naruto podniósł się na tyle ile mógł i znów pociągną go do pocałunku kradnąc mu wszystkie jęki jakie wywoływał ocieraniem się o jego erekcje i bawieniem się jego uszami. Dziewięcioogoniasty decydowanie lubił te miejsce, a blondyn wysunął stwierdzenie, że ich ciała do siebie pasowały, obydwoje nie myśleli o niczym jednym jak o pożądaniu.

    Kyūbi zjechał ręką niżej, a głowę zatopił przy szyi Naruto zostawiając na niej ślady ugryzień.

    Blondyn spiął się czując rękę lisa przy jego wejściu. Obraz który kojarzył mu się z tym uczuciem całkowicie zagłuszył piękny widok jaki miał przed sobą a do oczu momentalnie napłynęły mu łzy.

    To był jego koszmar, koszmar który jednak nigdy nim nie był.

    - Wytrzymaj jeszcze trochę, Naruto, zaraz będzie po wszystkim.- Co to oznaczało? Całe ciało nastolatka zaczęło się trząść a zdziwiony lis spojrzał w jego stronę. Cały ogień zgasł jakby zalany lodowatą wodą. Kurama zdał sobie sprawę co zrobił, do jakiego stanu doprowadził tego, którego chciał chronić. Naruto płakał, płakał przez niego, a ten widok rozdzierał mu serce.

    Jak mógł do tego doprowadzić? Jak mógł w ogóle myśleć o zrobieniu tego z chłopcem? Z Nastolatkiem, z dzieckiem?

    Nie był wstanie opanować pragnienia, zdusić go w zarodku, ale był w stanie odejść i to właśnie zrobił.

    Pomimo rui opanował swoje pragnienia na tyle by odzyskać zdrowy rozsądek. Łzy które zobaczył miały wagę większą niż on. Objął chłopca po raz ostatni, a zanim ten zorientował się, co lis zamierza zrobić padł nieprzytomny.

    - Przepraszam Naruto... Tak bardzo przeprasza. - Lis załkał po raz ostatni całując rozpalone usta. 

    Chłopiec oddał się temu uczuciu, łapiąc je i trzymając jak ostatnią deskę ratunku przed spadnięciem w przepaść wspomnień, ale uczucie zniknęło. Ciepło zastąpiły cudze dłonie, bijące miłością oczy, obślizgły uśmiech. I w końcu koszmar, to wspomnienie które powracało co noc pod jego postacią, pociągnęło go za sobą.

    Prosto w czarną dziurę z której wydostać mógłby go jedynie lis. 

    Ale następnego dnia Kuramy nigdzie nie było.

    I Naruto nie czuł ulgi.

    Bo blondyn miał pytania, a lis był odpowiedzią.

    I nie czuł się też bezpiecznie.

    Bo Kurama był jedynym który sprawiał, że czuł się bezpiecznie.


Komentarze