Głupek - Rozdział XIV

 

Rozdział XIV



    Wszystko działo się szybko. Początek dnia Naruto pamiętał jak przez mgłę, nie potrafił skupić myśli, błądził… Czasem zaczynał coś robić i przerywał w połowie. Śniadanie go pokonało i końcowo zjadł niewiele, trening też nie okazał się być tak owocny jak powinien.

    Krótko mówiąc, lisie ujadanie się nasiliło, i wszystko było by w okay, jeśli ten dzień skończyłby się jak kilka poprzednich, Naruto poćwiczyłby jeszcze role, po pomagał by mieszkańcom i pobawił się z Inari’m. Właśnie wychodził ciągnięty przez chłopca, wszystko było w jak najlepszym porządku.

    A potem psy Hatake ogłosiły, że wróg jest blisko.

    Blondyn od kilku dni był rozkojarzony, nie potrafił skupić myśli, druga część lisa skutecznie uniemożliwiała mu funkcjonowanie. Zaczął nawet cenić to, że Kurama przez większą część pobytu w jego umyśle spał. Lisi demon krzyczał - zagłuszając jego myśli. Uderzał w kraty - przyprawiając go o nagłe bóle głowy. Wypuszczał zbyt wiele czakry - podbudowując, że Naruto mdlał, wymiotował i nie kontaktował ze światem zewnętrznym. Robił mu na złość na wszelkie sposoby, zmuszał do posłuszeństwa nawet nie starając się przejąć kontroli. Był dużo gorszy od zwykle spokojnego lisa, ale syn czwartego Hokage wiedział, że to wszystko ma jakiś cel, że dzięwięcioogonisty stara się mu coś przekazać, to, że bawił się przy tym dość dobrze było tylko efektem ubocznym, tak sądził.

    Miał racje. I w kwestii przekazu i w kwestii dobrej zabawy. 

   Zniósłby wszystko to nawet podczas walki, zahartował się psychicznie na tyle ile mógł, nawet poszedł sprawdzić, czy szkody jaką wywołał uderzeniem nie można cofnąć, nie można było, ale blondyn wymyślił skuteczny sposób blokowania natręta.

    Był gotowy na wszystko, na kąśliwe uwagi, żarty, walenie w kraty… Był gotowy na wszystko prócz tego:

    - Kurama żywi do ciebie romantyczne uczucie. - Mógł być to kolejny z żartów lisa, zwykł żartować w chwilach nieprzeznaczonych na śmiech zwłaszcza jeśli żartował z rzeczy których żartować się nie powinno, ale pomimo, że mógł być to tylko żart, serce Naruto nieznacznie przyśpieszyło swój rytm. Otrząsną się jedynak szybko wykonując unik. Aktualnie walczył, ramę w ramię z czarnowłosym Sasuke, przeciwko niejakiemu Haku, był on tą samą osobą która zabrała wtedy Zabuze i chyba jego kochankiem. Soczyste przekleństwo wyrwało się z jego ust gdy został draśnięty, ale zdecydowanie nie przeklinał oprawcy. - Och przestań przeklinać mnie w myślach, podoba ci się perspektywa wspólnej przyszłości z drugą częścią mnie, prawda?

    Nienawidził, nienawidził tego, że lis potrafił czytać w jego myślach. Westchną jedynie całą swoją uwagę koncentrując na przeciwniku, a przynajmniej starł się tak wyglądać.

    - Nie chcę was zabić. - Haku zmierzył ich spojrzeniem lekko uśmiechając się pod masą. Był arogancki tak samo jak Zabuza. Może nawet bardziej, biorąc pod uwagę jak odsłonięty momentami był. - Ale nie wyglądacie na skłonnych do poddania się.

    - Nie bądź głupi. - Sasuke uśmiechną się kącikiem ust, był w pełni gotowy zabić swojego przeciwnika w przeciwieństwie do blondyna. Naruto był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, w końcu osoba przed nimi dalej była dzieckiem, co więcej, miała potencjał! Myślał o nim w kontekście przydatności w wiosce Wiru. Zresztą, jego umysł krążył na co dzień wokół jego rodziny, więc i dla niego i dla Kuramy naturalnym było widzieć korzyści w niektórych rzeczach, osobach, jak w tym przypadku. Ale teraz nie było przy nim lisa, nie było przy nim Kuramy którego chciał ujrzeć.

    Był za to lis mający potrzeby jego i wioski w wysokim poważaniu. Nie był lisem którego potrzebował. 

    - Tak, tak, zrozumiałem. Gezz... - Jękną tak sarkastycznym tonem, że niebieskooki zastanowił się po co w ogóle zgrywał przejęcie. 

    - Rozumiem, jednakże, nie będziesz miał możliwości dotrzymania mi kroku. - Haku odskoczył i wykonał pieczęć powodując, że woda u stup Naruto zaczęła zamarzać, no tak, zapomniał, że wypadało by zakatować. - Mam przewagę, jedyne co możecie mi zrobić, po paść do moich stup.

    Mylił się, ale na razie niebieskooki nie miał możliwości na udowodnienie mu tego, zbyt dużo światków, każdy zauważył by płonące ciało nastolatka. Cóż, kontrola nad ogniem mogła by się okazać teraz przydatna, choć maiła swój limit. Naruto nie mógł utrzymać ognia dłużej, niż pół godziny. 

    - Nie mam zamiaru uciekać. - Pan dumny Uchiha też był zdecydowanie zbyt arogancki. I chyba miał skłonności samobójcze – Tylko na tyle cię stać? - tak, miał je zdecydowanie.

    - Jeszcze zobaczymy. - Wokół nich zaczęły formować się lustra, a jedyne co można było usłyszeć to śmiech, szaleńczy śmiech.- Co powiesz teraz?

    Naruto wymierzył atak w szkło, ale gdy kunai spotkał się z lodową powłoką, jego ręka została odrzucona, a on sam zaatakowany lodowym ostrzem. Znów usłyszeli śmiech. Sasuke zirytował się tracąc na moment czujność. Brązowooki uśmiechną się atakując ponownie. Ciało Namikaze poruszyło się automatycznie zasłaniając Sasuke i paląc lodowy sopel. Nie minęła nawet chwila gdy nadleciał kolejny, było ich mnóstwo, zbyt dużo, i ilekroć syn Minato niszczył jeden, nadlatywały dwa kolejne. Sasuke patrzył na to w szoku, nigdy nie widział, że Naruto potrafi robić takie rzeczy. To wyglądało tak, jakby blondyn doskonale wiedział skąd nadleci następny pocisk.

    Zamierzał go o to wypytać po walce.

    Naruto zaś zamierzał zwalić wszystko na szczęśliwy traf.

    Nadleciał kolejny pocisk, mierzył idealnie w jego serce. Jednak gdy pojemnik ognistej bestii miał zamiar „przypadkiem” zrobić unik zauważył coś, co zdecydowanie szokowało by nie jednego.

    - Idiota. Sasuke Uchiha jest idiotą. -to zdanie w kółko przetaczało się przez umysł blondwłosego Ninja. Był gotowy na ten atak, był gotowy "szczęśliwym trafem" go uniknąć. Był na to gotowy, ale egoistyczny Uchiha postanowił zaprzestać zabawy w egoistę! Naruto nie wiedział, co było bardziej irytujące. Egoistyczny Uchiha czy może sympatyczny Uchiha. Po chwili jednak stwierdził, że oboje denerwują go na równi.

    - Teraz powinieneś użyć mojej czakry i zniszczyć lustra. - Odezwał się "Kurama" wyrywając niebieskookiego z zamyślenia. Ten zmarszczył brwi nierozumiejąca. Nie rozumiał dwóch rzeczy: po pierwsze, czy druga część lisa postanowiła teraz mu pomóc? Czy tak miał intepretować jego słowa? Po drugie, dlaczego miałby używać jego czakry? - Nie pokonasz go bez żadnej dobrej techniki, jednak zawsze możesz zawalić to na mnie, on "zabił" Sasuke, ty jesteś wściekły, a ja wykorzystuje moment starając się przejąć kontrolę. Kakashi od razu rozpozna moją czakrę, po wszystkim udasz, że nic nie pamiętasz a on w raporcie z czystym sumieniem będzie mógł powiedzieć, że przejąłem nad tobą kontrole. Kurama się raczej nie obrazi, że daje ci się zabawić naszą czakrą.

    Plan idealny.

    Tak pomyślał by każdy, kto nie był chłopcem przejmujący się zdaniem mieszkańców wioski liścia. Nie chciał by nienawidzili lisa i jego jeszcze bardziej, bo gdyby wieść, że dziewięcioogoniasty może przejąć kontrole nad nastolatkiem, rozprzestrzeniła się nie mógłby wieść spokojnego życia.

    Bali by się chłopca. Bali by się lisa.

    A ktoś znów wykazałby chęć usunięcia zagrożenia - Kto wie z jakim skutkiem. 

    - Nie czas na przejmowanie się tym, idioto! Tak zapewne powiedział by ten drugi ja. - Lis uśmiechną się szaleńczo. - Jeśli ty tego nie zrobisz, zadbam o to sam, nie możesz zginąć do powrotu drugiej części mnie, ponieważ nie mam zamiaru ani ochoty słuchać jego lamentu.

    Pomimo rozbawienia w głosie mówił poważnieMusiał chronić chłopaka, musiał to zrobić, by jego "lepsza" część nie obwiniała się za jego śmierć.

    Byli wystarczająco skłóceni bez tego.

    - Rusz się. -Naruto zareagował niszcząc pierwsze z luster, potem zniszczył kolejne i kolejne, aż w końcu chwycił swojego przeciwnika za gardło. Uśmiechną się do niego psychopatycznym, choć nie szczerym, uśmiechem i zgniótł mu gardło lisimi pazurami. Nie pamiętał kiedy przestał martwić się śmiercią innych osób, ważne była dla niego ochrona swoich bliskich i tylko temu poświęcał swój czas.

    Ochrona bliskich, o ironio, sam nie wiedział o czym mówił... Nie potracił tego robić, zamiast ochraniać lisa przysporzył mu jedynie zmartwień i problemów. W końcu zrozumiał, co takiego miał do przekazania druga część lisa. Krzyczał - Bo Naruto krzyczał w swoim umyśle myśląc, że krzyk nie dosięgnie Kuramy. Uderzał w kraty - tak samo jak on co noc okaleczał swoje ciało, tak samo jak on, po kłótni z lisem, uderzał głową w ścianę. Wypuszczał zbyt wiele czakry pokazując ile czakry marnował na niego "lepszy" on, pokazywał mu jak czuł się lecząc jego rany, jak bardzo się poświęcał by nastolatkowi było lepiej, a mimo tego Naruto i tak okaleczał swoje ciało.

    Był egoistą.

    Egoistą sto razy większym niż Uchiha.

    - Cholera. - Rzucił martwym ciałem w Zabuze, powodując jego szok.

    Był wściekły, głównie na siebie, ale też na drugiego z lisów.

    Był mu również wdzięczny, więc w rezultacie sam nie wiedział co czuł.

    -  A on i tak cię kocha, głupi. - Jeśli lis mówił prawdę, chłopak zdecydowanie nie zasługiwał na kogoś takiego jak Kurama. 

Komentarze