Rozdział XIX
Cała drużyna siódma stała przed wejściem do budynku. Było tłoczno, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, w końcu dwie kolejne wioski przyłączyły się do ich egzaminu. Mogło wydawać się to dziwne, ale nikogo z wioski wiru nie było widać, ich obecność też nie była wyczuwalna. Naruto, jako najbardziej zainteresowany swoją rodziną, natarczywie szukał ich wzrokiem i z lekkim niepokojem przystępował z nogi na nogę.
Przez fakt, że nie wchodzili sobie z Kuramą w drogę nie wiedział jak finalnie wyglądają drużyny ani kto wchodzi w skład najmłodszej z nich.
- Uspokój się, Głupi. - Nakazał Sasuke, choć samemu również był podekscytowany. W końcu klan Namikaze, który z niewiadomych dla większości przyczyn, zbratał się z klanem Uzumaki, również tu był! Klan czwartego Hokage, bohatera! Mimo wszytko czarnowłosy też był dzieckiem i również lubił historie o żółtym błysku konhy. Pamiętał jak dziś, że gdy był mały, Itachi opowiadał mu je gdy ten nie potrafił zasnąć. Itachi... Zacisną ręce w pieści. Jeszcze trochę i będzie gotów, gotów zmierzyć się z tym do którego pałał tak wielka nienawiścią. - Powinniśmy wejść do środka...
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale presją pod którą się znalazł nie pozwoliła mu na to. Rudowłosa mężczyzna, w starożytnym stroju i z zimnym, zmuszającym do posłuszeństwa, spojrzeniem pojawił się niedaleko wejścia. Za nim, podzieleni na trzy osobowe grupy kroczyli młodzi Ninja. Na ich twarzach widoczne były maski ze znakiem wioski.
Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił do swoich podopiecznych. Nie musiał uwalniać czakry by każdy zdał sobie sprawę z ogromu jego mocy, ale jego uczniowie spuścili gardę, a przynajmniej pierwsza, zapewne najmłodsza grupa. Druga i trzecia grupa wyglądała na dojrzalszą, zapewne byli w podobnym wieku co Sasuke. Oczy wszystkich były skierowane na nich, tylko Naruto jako jedyny nie mógł zmusić się do dalszego patrzenia. Kurama jak zawsze sprawił, że na chwilę odebrano mu mowę.
- Zastowie was. Zachowujcie się.- Mówiąc to, znikną w dymie niczym ANBU. Dzieciaki z pierwszego rzędu od razu odwróciły się do swoich starszych towarzyszy, ale mówiły zbyt cicho, by można było coś usłyszeć.
- Tak, powinniśmy wejść do środka. - Ponaglił Naruto i nie oglądając się za siebie, udał się w kierunku wejścia. Nie mógł nawiązać kontaktu z Yuko i innymi, chyba, że w trakcie walki, och tak, jeśli spotkają się na polu bitwy, zdecydowanie może być zabawnie. W końcu specjalnie dla nich nauczył się poprawnie wykonywać Jutsu.
Gdy znaleźli się w budynku, Sasuke dostrzegł, że coś jest nie tak. Nie tylko on, Sakura wydawała się równie poruszona. Naruto za to myślami błądził gdzieś indziej. Zastanawiał się, dlaczego, skoro Kurama podobno go lubi, nie porozmawia z nim. Czy to jego wina? Czy uświadomił sobie jego uczucia zbyt późno? Uświadomił... Tak naprawę nie wiedział by do teraz, gdyby druga część lisa nie poinformowała go o tym.
Ale… Lis mógł równie dobrze kłamać, jego ojciec mówił, że kłamał dość często.
- Chodź matołku. - Mrukną ostatni Uchiha nie oglądając się za siebie. Szli w kierunku sali przy której również panowało niezamieszanie. W tłumie było słychać głosy żądające przypuszczenia geninów i te, sprzeciwiające się im. Mówiono coś o nie byciu gotowym, mówiono, że bycie chuninem to nie zabawa dla małych dzieci... Sasuke irytowały te głosy, był najprawdopodobniej jednym z nielicznych widzących z czym równa się awans. - Przepuść nas. - Zażądał wychodząc przed tłum. - I usuń barierę genjutsu którą tu umieściłeś.
Sakura uśmiechnęła się, jednak nie tylko ona to zauważyła, co znaczyło, że miała rację. Szczerze powiedziawszy, ulżyło jej, że to nie ona musiała o tym mówić.
- Och? A więc zauważyłeś, smarkaczu. - Jego wypowiedz ociekała kpiną. Nawet nie próbował tego ukryć. - Mimo tego, co taki dzieciak może mi zrobić? Czy wiesz z czym wiąże się bycie chuninem? Czy jesteś w stanie wziąć odpowiedzialność za śmierć członka twojej drużyny?
Cios został wymierzony w Naruto, ten, dalej pogrążony w swoich myślach, odruchowo zblokował kopnięcie mierzące w jego szyje. Dopiero teraz dotarła do niego rzeczywistość i fakt, że miażdży ręką nogę przeciwnika. Puścił ją jak poparzony zaraz po tym, jak zdał sobie z tego sprawę, że trzyma ja zbyt długo. Sasuke za to, chcąc odpłacić się za Naruto, choć nigdy tego nie przyzna, zaatakował kompana prowokatora.
Gdy już mieli się zderzyć, chłopak z dziwną fryzurą i zbyt dużą brwią, zatrzymał ich.
- Ej Lee. - Warkną na niego kuzyn Hyugi, Naruto znał go, ponieważ w dzieciństwie spędzał z Hinatą trochę czasu by, jak twierdził lis, dowiedzieć się co robią dzieci w jego wieku. - Mieliśmy się nie wyróżniać, pamiętasz? To był twój plan.
- Wiem, ale...- Jego wzrok utkwił w Haruno. Z daleka można było zauważyć, że jest nią zauroczony. - Sakura-chan, tak?
Dziewczyna przytaknęła, a on zaraz po tym wyznał jej miłość. To było... Głupie. Tak, nawet Naruto, zgrywając głupka nie posuną by się do czegoś takiego.
Gdy mieli już nawiązać rozmowę, wyczuli jak ktoś o wielkich pokładach czakry zmierza ku nim, a przynajmniej Nauto to zauważył, znał tą czakrę dobrze. W ich kierunku zmierzali, odziani w czerń i z maskami umieszczonymi trochę poniżej szyi, genini z wioski wiru.
Yuko nawet nie wysiliła się, by ukryć swoją moc i dumnie kroczyła przez korytarz. Za nią szli Asis Namikaze, choć tak naprawę nikt nie wiedział, jak brzmi jego nazwisko, oraz Haru Sizuku, jego matka była z klanu Uzumakich co można było zauważyć po krwistoczerwonych włosach, a ojciec był cywilem po którym z pewnością odziedziczył czarne oczy. Uwagę przykuli również ich rówieśnicy, Keiko i Kazuko Chinoike, bliźniaki. Keiko, jako starszy budzący wrażenie groźnego, stał na czele swojego oddziału, co innego jego siostra, jej wyraz twarzy nakazywał myśleć o niej jak o kimś przyjaznym i nieszkodliwym. Nic bardziej mylnego, jako nieliczni ocalali z klanu Chinoike wraz z swoimi rodzicami i dwójką kuzynów zamieszkiwali wioskę wiru i byli jednymi z tych, których należało się obawiać. Ich włosy były jasne podobnie jak włosy Namikaze, ale nie złociste. W skład ich drużyny wchodził jeszcze Kenichi Uzumaki i, jak można się było spodziewać, był najgłośniejszym ogniwem. Druga drużyna była za to zdecydowanie bardziej różnorodna. Tomako Rinhara, jeden z dziesięciu przedstawicieli klanu Rinhara, spec od leczenia ran kolejnego członka swojej drużyny, równie hałaśliwego co Kenichi, Takashi'ego Uzumaki oraz złocistowłosy Tsuyoshi. Cóż, jako można było zauważyć, Kurama świetnie bawił się przydzielając starszych do drużyn. Tak właśnie powstał oddziały trzy K oraz trzy T które w przyszłości miały trochę odciążyć Ninja z wioski wiru.
- Witajcie, czy możecie zaprowadzić nas na miejsce? Trochę się zgubiliśmy i...
- Nie/Tak! - Odpowiedzieli Sasuke i Naturo w tym samym czasie. Syn Namikaze westchną i z uśmiechem powtórzył. - Z przyjemnością, jestem Uzumaki Naruto, a wy?
Komentarze
Prześlij komentarz