Rozdział XXI
- O nie, prędzej oddam zwój Haruno niżeli tobie, idioto. - Blondwłosy zrobił urażoną minę i odwrócił się do Sasuke tyłem by jeszcze bardziej pokreślić swoje naburmuszenie. Znajdowali się właśnie w lesie, byli niedaleko... Czegoś na pewno. Innymi słowy, zgubili się, a plan który obmyślili stał się bezużyteczny. To stanowiło problem, przeszkodę, której nie potrafili ominąć, nieważne jak bardzo by się starali. Ich zespół bowiem składał się z idiotki, egoisty i błazna. To, że byli ze sobą zżyci i skłonni nazywać się przyjaciółmi, nie znaczyło nic w obliczu konfliktu. Sasuke oraz Naruto byli zbyt uparci by ustąpić drugiemu, więc najrozsądniejszym było by dać zwój różowowłosej, ale było to poniżej godności czarnowłosego i niezgodne z planem niebieskookiego, więc jedyne co im pozostało to kłótnia.
- A może go zakopiemy? - Zasugerowała jedyna dziewczyna w drużynie siódmej. Nastolatkowie popatrzyli po sobie, by zaraz potem w tej samej chwili powiedzieć:
- Nie. - Sakura nie spodziewała się innej odpowiedzi, ale mimo wszystko spuściła wzrok i zacisnęła ręce w pieści. Było jej przykro z powodu bycia ignorowaną. Chłopcy robimy to dość często, a ona czułą się bezużyteczna. Nie mogła zaprzeczyć; była najsłabszym ogniwem drużyny i często zawodziła przez stronniczość czy obawę przed podjęciem złej decyzji, ale...
- A właśnie, że tak. - Warknęła. To nie pierwszy raz gdy postanowiła postawić na swoim, ale zdecydowanie pierwszy, przy którym jej oczy oraz mowa ciała sugerowały, że lepiej będzie, jeśli zrobią tak, jak chce.
Różowowłosa nie była gotowa być schinobi, nie czuła się gotowa. Była beznadziejna w walce, bała się kogoś zranić oraz nie była pewna czy jest na tyle mądra by obmyślić jakiś sensowny plan, a mimo wszystko znalazła odwagę by postawić się osobom, w których konflikty nie powinno się ingerować, jeśli chce się jeszcze żyć.
Dwaj chłopcy byli zdziwieni, ale coś sprawiało, że obydwoje chcieli uśmiechnąć się i przytaknąć na plan dziewczyny.
Ich słabość mimo wszystko nosiła imię tej dziewczyny.
- Skoro tak chcesz, Sakura-chan! - Naruto jako pierwszy odpuścił, wyniki testu i tak były mu obojętne, więc nawet jeśli coś pójdzie nie tak, nic straconego.
Jej uśmiech, nawet tak niepewny, był tego wart.
- ... Idioci. - Sasuke wręczył zwój Sakurze próbując się nie uśmiechnąć. Ich relacje, jako drużyny były… o dziwo zdrowe. Tak, zdrowe. Sakura przestała cały czas wgapiać się w czarnowłosego, robiła to dalej często, ale nie nagminnie. Ostatni z rodu Uchiha przestał wyzywać wszystkich co chwilę od idiotów i nie chodzi cały czas z kamienną twarzą, a Uzumaki powoli otwierał się, wpuszczając ich do swojego serca, powoli, ostrożnie, ale z uśmiechem. Prawdziwym.
Zmienili się, bardzo, ale mimo wszystko, gdy się kłócili, jakby o tym zapominali, o ich przyjaźni, wspólnych przygodach i o wszystkim co ich łączy. Znów stawali się początkową drużyna siódmą. Sakura jak idiotka wspierała stronę Sasuke. Uchiha był egoistą który cenił swą dumę nad życie innych, a Uzumaki aktorem grającym szczęśliwego błaznem.
- Tylko gdzie powinniśmy zakopać zwój… - Sasuke zamyślił się.
- Wiem, Sakura-Chan, podaj mi go proszę. - Haruno z lekkim wąchaniem wręczyła zwój synowi czwartego Hokage. - Pamiętacie ten wodospad, który mijaliśmy? Pamiętam drogę, mogę schować zwój pod którym z kamieni.
- Tak, to dobry pomysł. - Przytakną czarnowłosy. Niebieskooki uśmiechnął się od ucha do ucha. To był idiotyczny pomysł, ale dalej lepszy niż stanie i kłócenie się.
- Zaczekajcie tu na mnie! - Krzykną w biegu machając im.
- Zaczekaj idioto! - Sasuke dogonił go, łapiąc za kołnierz. - Myślę, że powinniśmy ustalić jakieś hasło, tak na wszelki wypadek.
Tak, było by to rozsądnym posunięciem, gdyby nie fakt, że ktoś już ich podsłuchiwał i tylko czekał, by wskoczyć w miejsce Naruto. Blondyn nie zamierzał utrudniać mu tego, wiedział, że reszta jego drużyna też czuła czyjąś obecność. Kakashi zadbał by byli czujni, a i osoba podsłuchująca ich nie wysilała się zbytnio by się ukryć, więc blondyn nie musiał przejmować się tym, że zostawi ich samych w niewiedzy.
Ustalenie kodu nie było takie głupie, ale bezcelowe jeśli już byli podsłuchiwani.
- To może Dzwoneczek? - Zaproponowała Sakura chcąc, by hasło miało jakieś większe znaczenie dla ich drużyny. Jej spojrzenie wwierciło się w blondyna, a Sasuke pokiwał kłową po czym głośno zaprzeczył.
Naruto zrozumiał.
- Nie! To zbyt proste, potrzebujemy czegoś dłuższego… - Tak długiego, by oczywistym było, że prawdziwy Naruto tego nie spamięta.
- A więc... - Po ustaleniu hasła, rozdzielili się. Sakura została z Sasuke, a Namikaze pobiegł do wodospadu, choć nie miał najmniejszego zamiaru chować tam zwoju. W jego pieczęci był zdecydowanie bezpieczniejszy niż pod jakimś kamykiem w miejscu do którego mogą ponownie nie trafić.
Z ich orientacją; nie trafili by tam na pewno.
Gdy dobiegł na miejsce, zauważył postać siedząca na drzewie. Nie mógł powiedzieć, że się tego nie spodziewał.
Był bardziej niż pewien, że ktoś będzie tu na niego czekać. Ocenił jego posturę i ruchy kiedy postać zeskoczyła z drzewa. Był sam, co znaczyło, że reszta jego drużyny, jeśli takową posiadał, walczyła właśnie z Haruno i Uchiharą. Przeciwnik chwycił za broń co uczynił również blondyn. Cisza która ich otaczała była przytłaczająca, zwiastowała czyjaś śmierć.
Naruto postanowił ją przerwać.
- Mogę wyczuć twoją rządzę krwi, więc powiedz mi proszę, wioska? - Jego to był cichy, zbliżony do szeptu. Nie było w nim drgań, koszty emocji, tylko spokój. Napastnik pozostawał cicho, oceniał właśnie postawę blondyna. - Przestań się bawić, wiem, że nie przyszedłeś po zwój, ale wiem również, że bierzesz udział w egzaminie. Na pewno nie jesteś z Konoha i wioski wiru, powiedz mi, mam prawo wiedzieć.
- To nieistotne. - Nie, wręcz przeciwnie. Ważnym jest by wiedzieć, która z wiosek planuje wyrznąć wszystkich w pień. - Mój pan rozkazał mi cię zabić, a ja wykonam jego wolę.
- Oczywiście, nie zatrzymuje cię. - Rozłożył ręce w geście poddania się. Napastnik zaatakował.
~Trochę wcześniej, miejsce pobytu reszty drużyny siódmej.~
Coś było nie tak, ostatni Uchiha czuł narastający niepokój, a jego mięśnie mimowolne się spięły. Czuł się obserwowany od dłuższej chwili, ale w momencie w którym Naruto pobiegł zakopać zwój, uczucie niepokoju nasiliło się. Sakura również wydawała się zaniepokojona, co jeszcze bardziej utwierdzało go w fakcie, że coś jest nie tak.
- Wróciłem!!! - Blondyn uśmiechnięty od ucha do ucha po raz kolejny narobił zamieszania. Pozwoliło to im to się uspokoić, obecność Naruto była relaksującą mimo jego głośnego charakteru. Gdy niebieskooka się zbliżył, Sasuke zatrzymał go ruchem ręki. - A tak hasło... emm... "Ninja wyczekuje na odpowiedni moment, aż wróg zaśnie i straci czujność, zostawiając swoją broń spowitą ciemnością nocy, wtedy właśnie atakuje Ninja."
Sakura spięła mięśnie i dobyła broni a Sasuke zaatakował. Oboje wiedzieli, że Naruto nie byłby wstaje zapamiętać hasła. Dlatego właśnie ułożyli je takie długie i właśnie dlatego Naruto dostał nakaz powiedzenia" dzwoneczek", gdy wróci. Och tak, byli zgraną drużyną, Kakashi powinien być z nich dumny.
I z siebie, z siebie może nawet bardziej bo fakt, że przy nich nie osiwiał zawdzięczał swojemu naturalnemu szaremu kolorowi.
Osoba podszywająca się pod syna Minato Namikaze zrobiła unik i pokazała swoją prawdziwą postać. Wyglądał jak wąż, a jego aura sprawiała, że człowiek chciał uciekać jak najdalej może.
Sakura już wiedziała, z kim mają do czynienia: jej głos zatracił się w dudnieniu jej serca.
Oto legendarny sennin.
- Chciałem chwilę z wami porozmawiać, zanim zaczęlibyśmy walkę, ale jako, że nie daliście się nabrać. Nie mam wyboru. - Mężczyzna uśmiecha się od ucha do ucha. - Jestem Orochimaru, przyszedłem dać Ci to, czego pragniesz, Sasuke Uchiha, cóż, w zamian za mała przysługę...
- Z jakiej wioski jesteś? I skąd niby wiesz czego chcę?! - Warkną czarnowłosy.
- Och błagam, widać to w twoich oczach. A teraz... - Sakura została uderzona w tył głowy nim zdążyła zareagować. Mięśnie Uchihy spięły się jeszcze bardziej. Był gotowy, gotowy na walkę.
A przynajmniej wmawiał sobie, że jest.
Komentarze
Prześlij komentarz