Głupek - Rozdział XXXVI

Rozdział XXXVI

    Gdy cała wioską świętowała przybycie Naruto, nowego przywódcy i dziecka, które złączyło ich mała rodzinę w całość, główny temat rozmów siedział na swoim grobie. Znajdował się przy najstarszym drzewie miasta. Jego grób nie był pierwszym, który tutaj powstał, ponieważ pochowano tu większość osób, które bramy udział w masakrze klanu, ale mimo wszystko, miejsce jego pochówku, było wyjątkowe.

    - O czym myślisz? - Zapytał go Yuko, która po jakimś czasie zaczęła go szukać. - Hah, czyżby świadomość, że pochowaliśmy cię żywcem była taka przytłaczająca?

    - Heh, nie, po prostu... - Naruto nie zdjął ze swojej twarzy sztucznego uśmiechu, choć i on wydawał się teraz Yuko prawdziwy. - Dużo się zmieniło. Wioska rozrosła się szybciej niż myślałem, może i ludzi nie przybyło, ale... Teraz naprawdę wygląda to, jak mała Konoha.

    Prócz stylu budynków, który dostosowali do stojących tu wcześniej, między innymi domu Naruto, wioska wzorowana była na wiosce ukrytej w drzewach.

    - Tak, masz rację... Kurama nie mógł pogodzić się z twoja śmiercią, pierwszy tydzień po poinformowaniu nas, że przestał cię wyczuwać spędził zamknięty w pokoju, a następny tydzień poświecił całościowo pracy… - Yuko odwróciła głowę przypominając sobie ten czas. - Zaczął się przepracowywać. Ja i tata próbowaliśmy go oderwać, ale nic nie działało. Całymi dniami pracował, a noce spędzał przy twoim grobie. Był wrakiem. - Informacje poraniły serce Naruto jeszcze bardziej, miał dużo pytań, ale jedno wydało mu się naprawdę ważne.

    - Tata? - Yuko zachichotała i wtuliła się w starszego od siebie chłopaka.

    - Od niedawna noszę nazwisko Hatake i jestem jedyną córka Kakashi'ego Hatake. Cóż, Braciszku, powinnam zacząć nazywać cię wujkiem, niczym wujaszka Kurame. - Naruto przeanalizował jej słowa po czym mocno do siebie przytulił.

    - Spóźniłem się więc i nie zdołałem uczynić cię swoją córką – powiedział teatralnie, ale oboje wiedzieli, że mówi szczerze. Naprawdę kiedyś o tym myśleli. - Ale szczerze się cieszę, że Hatake zdobył się na odwagę. Dbaj o niego, wiele przeszedł. - Uśmiechną się, a po policzku spłynęła łza, Yuko zauważyła już wcześniej, że Naruto był dziwny, dziwnie mówił, jego mimika się zmieniła, ale teraz zrozumiała, że gubił się w sowich uczuciach. Mocno go przytuliła. - Yuko Hatake, czy zaakceptujesz mnie jako swojego wujka?

    Dziwny dobór słów nie umniejszał powadze chwili.

    - Tak, Naruto Uzumaki-Namikaze. - Odparła uroczycie. Kiedyś zrobili tak, gdy przysięgali sobie, że zostaną rodzeństwem na zawsze, teraz jednak sytuacja była inna.

    - Naruto Uzumaki-Namikaze, czy zaakceptujesz mnie jako swojego brata? - Głos za nim, sprawił, że obydwoje podskoczyli ze zdziwienia. Kakashi stał tam bez maski. Naruto po raz pierwszy widział go takiego, ale już wcześniej założył, że Hatake był przystojny, więc nie zdziwił się zbyt mocno.

    Jego uroda była porównywalna do tej lisa, co było dość nierealne.

    - Tak, Braciszku. - Hatake dołączył do przytulania się, a poniżej wpadł lekko już upity lis, i nie mógł opanować chęci dołączenia. Trwali w tym uścisku, aż najmłodsza nie zasnęła.

~Cztery lata później~

    - Delegacja? Z Konohy? - Zapytał pół przytomny odrywając głowę od biurka. Był zmęczony. Mimo, że minęło wiele czasu i jego emocje uspokoiły się, dalej nie mógł uporać się z snami. Obecność lisa przy jego boku wcale nie pomagała, jednak młody mężczyzna i tak mówił, że jest inaczej, że nie potrzebuje profesjonalnej pomocy. Potrzebował. Ktoś, kto przeszedł przez wszystkie sprawdziany Danzō nie mógł samemu wrócić do normy. - Cholera by to.

    Mimo, iż byli dosyć daleko, przynajmniej dzień drogi, Naruto już zaczął przygotowania na niezapowiedziana wizytę. Cieszył się teraz, że jego klony patrolowały dalsze okolice wioski, ponieważ gdyby patrolowała je młoda Hatake, przybysze spotykali by się z śmiercią.

    - Nikt kto wie, co dokładnie się stało, nie jest w stanie wybaczyć. - Choć sam poszkodowany, przestał żywić urazę. - Kurama, przyjdź tu.

    Lis podążył za rozkazem, dawno nie słyszał tak poważnego tonu syna Kushiny, więc nie zdobył się nawet na potyczkę słowną, jak miał w zwyczaju, gdy tylko Naruto odważył się mu rozkazać.

    - Tak, Uzunokage (Cień wiru)? - Kurama skłonił się, choć nie musiał, po czym lekko uśmiechną widząc zawstydzenia na twarzy blondyna. Do tej pory ta nazwa wprawiała go w zakłopotanie, choć wymyślono ją trzy lata temu i od tamtego czasu skrupulatnie stosowano.

    - Sensei... - Jękną Naruto zakłopotany, ale potem potrząsną głową zmuszając się do opanowania rumieńca. Zaraz mieli się zjawić również inni przedstawiciele klanów, więc musiał zachować choć trochę powagi. - Kurama-sensei, jak tam nowi uczniowie?

    Dzieci, które doszły w tym roku do ich małej akademii zdawały się jeszcze bardziej utalentowane, niż te, które dołączyły kilka lat temu.

    - Dobrze, naprawdę dobrze, pozostali nauczyciele też nie mają zażaleń co do swoich uczniów. - Przez sytuację, która miała miejsce cztery lata temu, Kurama nie miał czasu by nauczać dzieci, więc znaleźli się inni nauczyciele, jednak gdy Kurama wrócił, reszta pozostała by go odciążyć. - Och, reszta już jest.

    Każdy był już wcześniej w tym budynku, ale jego wielkość, i przeróżne blokady Jutsu nie pozwalały na szybsze przemieszczenie się.

    - Pięć Klanów pozdrawia Uzunokage. - Kurama ponowił swoje przywitanie, tym razem jako przedstawiciel. Naruto uśmiechną się. Pięć Klanów wiru, inaczej rada wioski, wraz z nim podejmowała ważne decyzje. Naruto uparł się, że musi powstać, bo potrzebne jest szersze spojrzenie na niektóre sprawy, ale wszyscy wiedzieli, że blondyn po prostu nie chciał nieść tego obowiązku sam.

    To było w porządku, zwłaszcza, że dalej się uczył.

    - Witajcie, przejdźmy do sali... - Naruto poprowadził ich do drzwi obok, gdzie stał wielki stół i osiem krzeseł. Każdy zasiadł na swoim. - Jeśli pozwolicie przejdę od razu do sedna sprawy, za mniej więcej jeden dzień pojawi się tu delegacja z Konohagakure.

    - Zapowiadali się? - Zapytał Namikaze, były kage, który objął rolę przedstawiciele rodu Namikaze.

    - Nie, moje klony wykryły to chwilę temu. Nie ma wśród nich Hokage, ale jest za to żabi sennin. - Kakashi, przedstawiciel dwuosobowego klanu Hakate, zabrał głos

    - Jiraiya? Nigdy bym nie przypuszczał, że zostanie w wiosce liścia. - Naruto też nie. - Czy… - zaczął, ale słowa ugrzęzły mu w gardle, nawet on chował urazę. - Czy przyjmiemy ich?

    - Właśnie dlatego was zebrałem, proponuję głosowanie. - A więc zagłosowali, wynik był taki, jakiego oczekiwał Naruto na początku. Nikt nie miał zamiaru ich wpuścić, ale gdy Naruto wspomniał, że jednym z warunków pokoju, było wzajemne wsparcie, cztery klany i Kurama zgodzili się ich wysłuchać.

    Namikaze i Uzumaki westchnęli rozumiejąc, że jako jedyni gdzieś mieli sojusz z Konohą po czym z opóźnieniem podnieśli ręce.

    Wynik był jednomyślny.

    Dwa dni później, sześć osób zjawiło się pod bramą wioski. Naruto specjalnie na tę okazję przywdział tradycyjny strój, zakupiony kiedyś przez Kuramę specjalnie dla niego i z uśmiechem czekał przed wioską.

    - Witajcie, oczekiwaliśmy waszego przybycia. - Odezwał się oficjalnie spokojnym tonem, jego głos był naprawdę przyjemny dla uszu, nawet nie porównywalny do tego pisku, który słyszeli ostatnio. - Zapraszam.

    Poprowadził ich przez główną bramę, nikogo nie było widać, spodziewał się takiego efektu. Obcy nigdy nie będą tu mile widziani. 

    - Wiedzieliście, że przyjdziemy? - Zapytał mistrz jego ojca. 

    - Wykryłem was dwa dni temu, byliście dzień drogi od wioski, nie spodziewaliśmy się jednak, że droga zajmie wam tak długo. - Nawet dziecko, a konkretniej młoda Hatake, potrafiło przebyć całą odległość między wioskami w mniej niż dwa dni, a im dwa dni zajęło pokonane tak niewielkiej odległości. - Były jakieś utrudnienia?

    - N-nie, po prostu... 

    - Twoi rówieśnicy byli zmęczeni.Naruto wyczytał te słowa z jego oczu. Choć, sądził, że tak naprawdę byli niezdecydowani.

    - Rozumiem, cóż, nie ważne... Jeśli to możliwe, zostawcie bronie na zewnątrz. - Sakura, Sasuke i Hinata, nie ruszyli się o krok, mimo tego, iż chłopak, którego imienia nie dane było Naruto poznać, Iruka-sensei oraz Jiraiya wykonali polecenie. - Cóż, w takim razie zostańcie tu. 

    Jego głos był zimny, zdecydowanie nie przyjemny. Hyuga wzdrygnęła się, Sakura cofnęła o krok, a Sasuke nie mógł ukryć strachu odbijającego się w jego oczach.

    Lekcje z Amano, kuzynem jego ojca, nie poszły na marne.

    - Zróbcie, o co prosi. - Nakazał Iruka-sensei patrząc na nich krytycznie. Jego była drużyna zrobiła co rozkazał ich były sensei i odłożyła swoje bronie. Blondyn zaprosił ich ruchem ręki, a ci podążyli za nim na najwyższe piętro. Gdy znaleźli się w pomieszczeniu, Sasuke zapytał;

    - Gdzie wasz Kage? - Naruto uśmiechną się do niego kpiąco.

    - Właśnie przed nim stoisz...


Komentarze